Zamieszczam kolejny fragment swojego thrillera dla młodzieży.
To na razie jedynie luźne kawałki i próbki, ale ucieszy Mnie jeżeli będziecie je szczerze oceniać i jeśli się Wam spodoba
Nie trzeba jej było dwa razy powtarzać. Kiedy prosił ją o coś najprzystojniejszy chłopak w szkole, stawała się potulna jak baranek. Chodziła dosłownie jak zegarek. Asia, powłócząc nogami, podeszła do stołu chłopaków, kiedy tylko Jacek wykonał ruch ręką. Widząc tyle ciach za jednym razem i wiedząc, że z każdym z nich chętnie spróbowałaby pocałunku, poczuła się skrępowana. Uśmiechnęła się niewinnie i owinęła sobie wokół pasa bluzkę, odsłaniając nagie ramiona i dość kusą koszulkę pod spodem, licząc że w ten sposób zwróci na siebie uwagę, o którą jej chodziło.
- Dlaczego nie byłaś na imprezie, maleńka? – zapytał z wyrzutem Jacek. – Czekaliśmy na ciebie… specjalnie nie zamykałem drzwi.
Siostra Łukasza uśmiechnęła się słabo.
- Nie mogłam naprawdę. Mama mnie nie puściła!
- No wiesz? Nie dało rady uciec? – spytał śpiewnie Johann. – Dla takich chłopaków jak my nie mogłaś się wyrwać?
- Zawiodłaś mnie, maleńka – zacmokał Jacek. – A tak na ciebie liczyłem!
- Naprawdę mi przykro – odparła zgodnie z prawdą. Rzeczywiście było jej przykro. Dla takich chłopaków jak ci z III a gotowa była skoczyć w ogień. – Mam konserwatywną matkę. Na następnej twojej imprezie będę na pewno!
Powiedziała to bez przekonania. Wcale nie była pewna, czy uda jej się wyrwać. Następnym razem planowała uciec i wyrwać się na imprezę potajemnie. Koleżanka poleciła jej już nawet pewne olśniewające i z pewnością również prowokujące kreacje. Nie wiedziała jednak czy Jacek i tym razem ją zaprosi. Żeby tylko Łukasz o niczym się nie dowiedział! Szanowała zdanie brata, ale wiedziała, że nie lubi się on z większością chłopaków z tej klasy.
- No dobrze – orzekł spokojnie Jacek. – Może innym razem. O ile twój brat i starzy cię puszczą.
- Na pewno! – wykrzyknęła automatycznie.
- Trzymamy cię za słowo, malutka – rzekł Johann, sięgając po kolejną garść paluszków i rozgryzając je w zębach. – A my za słowo trzymamy cholernie mocno, nigdy nie puszczając.
Jacek wstał z miejsca i bez uprzedzenia chwycił Asię pod rękę. Ta przyjęła to z szerokim uśmiechem.
- Skoro nie byłaś na mojej kulturalnej imprezce pozwól chociaż postawić sobie colę – zaproponował.
-Dzięki, z przyjemnością – oszołomiona powodzeniem, jakie miała u starszych chłopaków, Asia poczuła że się czerwieni.
- Łaskawa pani – Jacek ukłonił się w staroświeckim, dawnym stylu.
Johann zaczął klaskać a w ślad za nim reszta obecnych w bufecie uczniów. Zapowiadała się romantyczna chwila. Tylko dlatego, że jego kumple wiedzieli, jaki jest jego plan, nie ryknęli śmiechem, od którego zresztą z trudem się powstrzymywali. Trzymając pod ręką Asię, Jacek podszedł do baru i już miał zamówić jej największy puchar lodowy, gdy jego plan został przerwany.
- Aśka, chodź no tutaj! – w bufecie pojawił się Łukasz. Miał skwaszoną minę, trzymał w ręku sportową torbę. Najwyraźniej wracał z dodatkowych zajęć sportowych. Magister Krauss organizował je w założeniu dla osób zafascynowanych sportem, ale chętnych dziwnym trafem nie przybywało.
Łukasz podszedł do baru, mierząc Johanna i Jacka podejrzliwym spojrzeniem.
- Nie widzisz, że jest zajęta? – warknął Johann, podnosząc się do połowy od stołu.
Łukasz spojrzał na niego miażdżącym wzrokiem. Ale nie zareagował na zaczepkę. Wyciągnął rękę do siostry.
- Asia, idziemy! – nakazał. – To nie jest towarzystwo dla nas!
- Ale ja…
- Żadnych ale… Idziemy! Muszę z tobą pogadać!
- Słyszałeś Johanna. Ona wcale nie chce z tobą iść! – powiedział spokojnie Jacek, patrząc mu w oczy. – Prawda, skarbie?
Rzuciła mu słaby uśmiech, ale nie odpowiedziała, nie chcąc urazić brata. Łypała wzrokiem to na niego, to na Borzymowskiego.
Jacek był o dobrych kilka metrów wyższy od Łukasza, a także znacznie lepiej zbudowany, co było teraz dodatkowo widoczne. Łukasz wyglądał przy nim jak mały, żałosny karzeł. Jego spojrzenie było jednak pełne odwagi i nienawiści.
W bufecie raptownie ucichło. Wszystkie oczy były teraz zwrócone w ich stronę. Młodzież, jak zawsze na przerwie, głodna była afery.
- Jest teraz ze mną i jest zajęta – oświadczył Jacek. – Musisz przyjść innym razem!
Mówił to z rozbrajającą pewnością siebie. Johann i siedzący nieopodal Karol podnieśli się i wyraźnie gotowali do awantury.
- Nie sądzę by mogła być tobą zajęta – odparł zimno i spokojnie Łukasz. – Taki typ jak ty może jej tylko zaszkodzić. A jej czas – zmarnować.
- Sama chce ze mną być – Jacek wzruszył ramionami.
- Ale ja i moja, w przeciwieństwie do waszych, przyzwoita rodzina, tego nie chcemy! – odciął się Łukasz i delikatnym gestem wyrwał siostrę z objęć Jacka, odpychając go lekko. – Nie chcemy mieć nic wspólnego ze snobami, dla których liczy się tylko kasa, lans i samochody, z takimi którzy prześladują biedniejszych od siebie, którzy uważają kogoś za gorszego tylko dlatego, że nie żyje w luksusie… A teraz ktoś z was jeszcze morduje ludzi i chce to zrzucić na stypendystów!
Cała sala szkolna bufetowa słuchała go w napięciu i z uwagą. Jackowi nawet nie drgnęła powieka.
- Poszukajcie sobie kogoś waszego pokroju do tych śmiesznych imprezek – poradził Jacek. – Ale od mojej siostry, z daleka!
Odwrócił się i już oboje mieli odejść, gdy Jacek chwycił Asię za ramię.
- Zostań – szepnął. – Nie musisz iść z nim. Nie musisz go słuchać. Zostań z nami!
To nie na żarty rozwścieczyło Łukasza. Odepchnął Jacka i zasłonił Asię własnym ciałem.
- Jak jeszcze raz wyciągniesz brudne łapska po moją siostrę, to ci je obetnę, draniu! – krzyknął.
I bez namysłu uderzył go pięścią w twarz. Jacek wpadł na pobliski stół, ocierając wargę, z której natychmiast trysnęła krew. Asia zakryła sobie ręką usta.
Po całym bufecie potoczył się pomruk, potem sala znów zamarła.
Dysząc ciężko, Łukasz nie spuszczał oka z Borzymowskiego.
Johann ruszył w jego stronę, ale Jacek zatrzymał go.
- Nie, Johann! – wydyszał. – Nie teraz. Wrzuć na luz! Zostawcie go! Zapłaci za to innym razem…
Ignorując to, że większość par oczu patrzy na niego, Łukasz szepnął coś do siostry i oboje ruszyli na górne piętro.
- Jeszcze się z tobą policzę, prostaku! – warknął Jacek.
- Ale się boję! – zakpił Łukasz.
- A powinieneś!
Rzucił im ostatnie nienawistne spojrzenie, po czym zniknął z Weroniką na schodach.
- No, Jacek, ostro ci przyjebał! – powiedział Karol, który siedział wraz Emilią i Moniką przy sąsiednim stoliku. – Dać się uderzyć takiemu frajerowi! Ja bym się wstydził pokazywać w szkole… Musisz się odegrać!
Jacek spojrzał na niego, ocierając twarz chusteczką, którą łaskawie podała mu Monika z ich klasy. Reszta uczniów już odwróciła uwagę i w bufecie na nowo zapanował typowy dla szkolnej przerwy gwar rozmów.
- Odegram, nie bój się – odparł. – I to tak, że temu szmaciarzowi odechce się żyć. Załatwię i jego i tę małą dziwkę.
- Co zamierzasz?
Jacek nadal jak w transie patrzył na schody, na których znikło rodzeństwo. Powieki drżały mu ze złości. Rozgniótł w ręce na mak szklankę z paluszkami przy ich stoliku.
- Zrobię mu dokładnie taki sam chrzest jak Mateuszowi na początku roku – szepnął. – Tylko tym razem dwa razy gorszy. I tym razem NIKT mi nie przeszkodzi. Ta szkoła stanie się jego koszmarem…
Ostatnio edytowany przez Ruben (2010-10-13 23:42:13)
Offline
Ciekawe ale przerwałeś w najmniej spodziewanym momencie gdzie akcja mogła by wciągnąć ludzi którzy to czytają.
Dobre opowiadanie ale to poprzednie było zdecydowanie lepsze takie jest moje zdanie
"Primero fue la luz, luego empezaron los crímenes "
Offline
Stały bywalec
Ruben zaciekawił mnie nawet ten fragement twojej powieści, jaki to mam tytuł, nawet b.fajne coś w stylu polskiej wersji "Internatu".
Offline
Szef forum
Również mi się spodobało i czekam na więcej
Znalazłem mały błąd, który zmienia ten fragment w zupełnie nierealny.
Ruben napisał:
Jacek był o dobrych kilka metrów wyższy od Łukasza, a także znacznie lepiej zbudowany, co było teraz dodatkowo widoczne.
Gdyby był wyższy o kilka metrów, to musiałby być jakimś megamutantem
Offline
Ciekawi mnie to zdanie:
"Asia, powłócząc nogami, podeszła do stołu chłopaków, kiedy tylko Jacek wykonał ruch ręką."
powłócząc?
Ponadto ciekawie zbudowane zdanie...
Ogólnie może dasz jakąś kontynuacje? podoba mi się
Offline
Negro4Laguna napisał:
Ruben zaciekawił mnie nawet ten fragement twojej powieści, jaki to mam tytuł, nawet b.fajne coś w stylu polskiej wersji "Internatu".
Słusznie wnioskujesz, bo to jest nawet zamyślone jako coś w rodzaju polskiej wersji "Internatu" Zobaczymy czy cos z tego wyjdzie
I dzięki za wskazanie Mi drobnych błędów...
Skoro Wam się podoba, wkrótce wrzuce następne fragmenty
Offline