#31 2011-01-23 18:51:07

 BarthezzLodz

Szef forum

Zarejestrowany: 2010-09-03
Posty: 615
Punktów :   23 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Hector miał dość. OTTOX znów zaczyna działać. A może tak naprawdę nigdy nie przestał ingerować w ich życie? Przecież już w dzieciństwie przeprowadzano eksperymenty na jego siostrze. Była  godzina 18, a więc za chwilę miała rozpocząć się wspólna kolacja.
Lucia, Sandra i Hector od razu udali się do jadalni. Wszyscy siedzieli już przy stołach. No może prawie wszyscy. Rodzeństwo Espi szybko zorientowało się, że brakuje Pauli, choć jej przyjaciele – Evelyn i Lucas – już czekali aż posiłek zostanie podany. Pomyśleli o najgorszym. Zaczęli gorączkowo szukać dziewczynki. Zaczęli od sprawdzenia jej pokoju, jednak tam jej nie zastali. Później poszli na górę, do Marcosa. Tam też jednak jej nie było. Udali się do biblioteki. Gdy przechodzili koło kominka, zobaczyli, że znajduje się tam bransoletka, którą Paula nosiła ze sobą. Zatem dziewczynka musiała tu być.
Spojrzeli się na siebie. Doskonale pamiętali, jak w dzieciństwie znajdowało się tutaj tajne przejście. Przejście do podziemi. Postanowili, że tam zejdą. Sandra wsunęła rękę do otworu. Tylna ściana kominka odsunęła się i odsłoniła tajemnicze przejście, z którego wiało chłodem. Rodzeństwo zabrało ze sobą latarki, które znaleźli w pobliżu.
Weszli do środka. Ogarnęła ich wszechobecna ciemność. Niska temperatura spowodowała, że na ich ciele pojawiła się gęsia skórka. Mogło to być także spowodowane strachem. To miejsce nie kojarzyło się im dobrze.
Obskurne, kręte korytarze potęgowały ich uczucie niepokoju. Doszli do rozwidlenia dróg – jeden korytarz prowadził w prawo, drugi zaś – w lewo. Najlepiej byłoby, gdyby się rozdzielili, jednak było to zbyt niebezpieczne. Już wystarczająco złą wiadomością jest zaginięcie Pauli. Na stratę kolejnej bliskiej osoby Hector nie mógł sobie pozwolić. Zadecydowali, że pójdą w lewo.
Po dłuższym, ponadpółgodzinnym marszu zaczęli się coraz bardziej niepokoić. Usłyszeli wołanie Pauli. Wołanie o pomoc.
Biegli przed siebie tak szybko, na ile pozwalały im ich siły. Byli przecież zmęczeni po całym dniu.
- Paula, kochanie, już idziemy do ciebie!  - krzyczała  Sandra.
- Nie masz się czego bać, za chwilę się zobaczymy! – wtórował jej Hector.
Chwilę potem spotkali dziewczynkę. Wyglądała na bardzo zmęczoną – nieobecny wzrok, podkrążone oczy. Paula nie miała też na sobie szkolnego  mundurka. Była ubrana w białą koszulkę, którą chorzy noszą w szpitalach.
- Kochanie, jak się tu znalazłaś? – zapytała Sandra.
- Nie wiem. Postanowiłam się trochę położyć w moim pokoju. Zasnęłam, a obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Wyglądało jak jakaś sala szpitalna. Ja się boję.
- Paula, jesteś z nami. Jesteś już bezpieczna. – uspokajał dziewczynkę Hector. – Za chwilkę wyjdziemy stąd i znajdziemy się z powrotem w internacie.
- A umiałabyś zaprowadzić nas do tej sali, w której się obudziłaś?
- Nie, mamusiu. Wyszłam stamtąd bardzo szybko i nie pamiętam którędy szłam.
Chwilę potem cała trójka udała się  w drogę powrotną. Całe szczęście, że Sandra i Hector zapamiętali drogę, którą szli. Inaczej nie mieliby szans na powrót.

Offline

 

#32 2011-01-23 19:00:39

 crisfan

VIP

Skąd: Sercem z Meksyku;)
Zarejestrowany: 2010-08-25
Posty: 394
Punktów :   13 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Jack już dojeżdżał do internatu. Był zły na siebie i cały świat. Miedra!-pomyślał-już wszyscy dawno są w internacie tylko mnie brakuje. Jak się nie pospieszę to nawet na kolację nie zdążę!Przez ostatnie dni był tak zajęty, że nawet się nie zorientował, że czas wracać do internatu. Wiedział, że pewnie nie wszyscy będą zadowoleni z tego, że znowu się tam pojawi. Nie obchodziło go to. Po raz pierwszy w życiu zamierzał zrobić coś dobrego i zająć się pracą na rzecz szkoły. Nie wielu pewnie uwierzy w jego dobre intencje, ale Jack postanowił się tym nie przejmować. Odkąd dowiedział się, że ma syna z Lucią postanowił zrobić wszystko aby zyskać miłość syna. W końcu to krew z jego krwi. Jack pierwszy raz czuł coś takiego. Kiedy patrzył na tego małego chłopca sam siebie nie poznawał. Uczucia jakie nim targały...wiedział, że musi chłopca chronić i czuwać nad jego bezpieczeństwem...Jack przypomniał sobie jak czytał Thomasowi "Pinokia"po raz pierwszy w życiu był szczęśliwy i jeszcze ten uśmiech Thomasa...Noiret był tym wszystkim oszołomiony wystarczył jeden mały chłopiec aby wywrócić jego życie do góry nogami.
Wiedział, że to wszystko nie będzie łatwe, minie sporo czasu zanim Lucia i Thomas mu zaufają..
-Po co ja się wmieszałem w te interesy z Ottoxem...do czego mi to było potrzebne...jak mogłem skrzywdzić Ivana i Marię...muszę odkupić swoje winy. Wiele osób z mojej winy ucierpiało. Tak dalej być nie może...Co by się stało gdybym w porę się nie opamiętał..Lucia nie może się sama nim zajmować. Potrzebuje mojej pomocy i dostanie ją. Jeszcze dziś odwiedzę Thomasa strasznie za nim tęskniłem...
W tym momencie Jack dostał smsa.Myślałeś, że możesz tak po prostu odejść z Ottoxu!? Strzeż się! Od teraz jesteś naszym wrogiem numer jeden!! Radzę uważać bo twojemu synkowi i jego mamie może stać się coś złego...
-Jeszcze tego mi brakowało. Będę musiał uważać. Najlepiej będzie jak na razie nikomu nie powiem, że jestem świadkiem koronnym i będę zeznawał przeciwko Ottoksowi.  Policja uprzedzała mnie, że te dranie szybko się dowiedzą o tym, że już nie jestem po ich stronie, ale nie myślałem, że nastąpi to tak szybko.Muszę dowiedzieć się kto jeszcze współpracuje z tymi bandytami.
Jack zaparkował przed internatem. Wysiadł z auta, zabrał swoje bagaże i udał się do swojego pokoju. Musiał się odświeżyć zanim spotka się z synem. Wypadało by też porozmawiać z Lucią....Gdy wchodził do internatu zobaczył Sandrę, Paulę i Hektora wychodzących z biblioteki. Mieli dziwne miny i mieli trochę ubrudzone ubrania...Jack pomyślał że wracają z podziemi ale wolał ich nie pytać o to. Wiedział, że ma napięte stosunki z Hektorem i wolał tego jeszcze bardziej nie pogarszać. Przywitał się tylko z nimi skinieniem głowy i udał się do swojego pokoju. Był strasznie zmęczony, ale myśl, że zaraz spotka się z synem dodawała mu sił.

Ostatnio edytowany przez crisfan (2011-01-23 19:38:24)


Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki jakie niesie nam los.

http://img146.imageshack.us/img146/3832/carol2x.jpg

Offline

 

#33 2011-01-23 20:56:25

 paulax5

Wymiatacz

Zarejestrowany: 2010-09-15
Posty: 1147
Punktów :   29 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

crisfan napisał:

Wysiadł z auta, zabrał swoje bagaże i udał się do swojego pokoju. Musiał się odświeżyć zanim spotka się z synem. Wypadało by też porozmawiać z Lucią....Gdy wchodził do internatu zobaczył Sandrę, Paulę i Hektora wychodzących z biblioteki. Mieli dziwne miny i mieli trochę ubrudzone ubrania...Jack pomyślał że wracają z podziemi ale wolał ich nie pytać o to. Wiedział, że ma napięte stosunki z Hektorem i wolał tego jeszcze bardziej nie pogarszać. Przywitał się tylko z nimi skinieniem głowy i udał się do swojego pokoju. Był strasznie zmęczony, ale myśl, że zaraz spotka się z synem dodawała mu sił.

Lucia ciągle myśląc o Sandrze i jej ciąży bawiła się z Thomasem i Lukasem, udając, że wszytsko w porządku
-Mamo! Teraz Twoja kolej!
ale Lucia zamyślona nie słyszała co chłopiec do Niej mówił
-Mamo! Rzuć kostką! Mamo!
Po kilku awanturniczych uwagach syna kobieta wreszcie wróciła do normalnego świata
-tak?
-miałaś rzucić kostkami
-ah tak juz rzucam, przepraszam zamyśliłam się...
-Mamo, a kiedy wreszcie Tata przyjdzie do mnie? Bardzo się z Nim stęskniłem
-wiem skarbie, ale niewiem kiedy przyjedzie do Interatu, mówił ze niedługo będzie
-a jak przyjedzie to będzie nas uczył Francuskiego?- dopytawał Lukas
-niewiem zobaczymy
-właśnie mamo ja chcę żeby Tatuś uczył nas Francuskiego!
-Thomas, jak Tata przyjedzie to napewno was cos pouczy
Nagle ktoś zapukał i drzwi zaczęły się otwierać...

http://img717.imageshack.us/img717/7813/thomasandhisparents.jpg

-TATA!!!!- krzyknął Thomas -nareszcie jesteś już nie mogłem się doczekać!
-Cześć synku!, Część Lucia!
-Czemu tak długo Cię nie było?? Gdzie byłeś??
-musiałem załatwić parę spraw wiesz
-a teraz już zostaniesz?
-Tak, narazie nigdzie nie wyjeżdżam
-To dobrze bardzo się cieszą Tato
-Wujku? a będziesz nas uczył francuskiego? -pytał Lukas
-jak będę miał troszkę czasu to napewno Was poucze, a teraz chciałbym chwilkę porozmawiać z mamą dobrze? Lucia mogę Cię prosić na momencik
Razem wyszli z pokoju chłopca
-Coś siię stało? Kiepsko wyglądasz
-nie Jack wszystko dobrze
-napewno?
-tak, mam pewne problemy ale to nie ważne, czemu Cie tak długo nie było miałeś wcześniej przyjechać
-musiałem dłużej zostać i coś załatwić, ale teraz już narazie nigdzie nie wyjeżdżam więc obiecuję, że pomogę Ci przy małym na tyle ile będę mógł
-To dobrze bardzo się cieszę, że ostatnio się zaangażowałeś i że mi pomagasz, naprawdę doceniam to. Mam prośbę do Ciebie chciałabym teraz na chwilkę wyjść czy mógłbyś z nim zostać troche?
-oczywiście idź na ile chcesz
-Dziękuję


Lucia zostawiła Jacquesa z synkiem i poszła do Sandry, ciągle nie dawało jej to spokoju jak ona sobie poradzi z tym, że jest znów w ciąży i jeszcze jak się dowie, że to dziecko ma takie samo DNA- przecież ona się kompletnie załamie. Cały czas o tym myśląc zapukała do Niej
-Sandra, To ja Lucia. Chciałam się spytać jak się czujesz. W pokoju na łózku siedziała lekko przerażona Paula i tuląca ją Sandra z Hectorem
-Coś się stało?
Hector wstał z łózka i podszedł do niej
-znaleźliśmy Paule w podziemiach, w szpitalnej piżamie, twierdzi,że obudziła się tak obudziła i nic nie pamięta. Boję się o Nią, jest nieźle przestraszona. Sandra też ledwo się trzyma
Lucia podeszła do łóżka
-Spokojnie Paula, już dobrze nikt Cię już nie skrzywdzi. Sandra- jak się czujesz? Niewyglądasz najlepiej
-a jak mam się czuć! Dosyć że dowiedzialam się ze jestem w ciąży to jeszcze OTTOX wykorzystał sytuacje jak nas nie było i zabrali Paulę, całe szczęście że udało jej się uciec i ze ja znaleźliśmy
Lucia popatrzyła na dziewczynkę po czym podeszła do Hectora stojącego przy biurku
-widziałeś tą blizną na jej łokciu?
-jaką bliznę??
-wygląda to na świeżą ranę po wbijaniu igły. Ciekawe tylko czy jej coś wstrzykneli czy pobrali krew
-Hijo de puta! Sandra im nie wystarcza jeszcze do Pauli się dobrali
-spokojnie Hector terz to ty musisz zadbać o nie jeśli Sandra się czegos dowie to może się dla niej i dziecka źle skonczyć nie może się teraz denerwować!
Paula zasneła w ramionach swojej Mamy, która położyła ją delikatnie na łóżku i przykryła kądrą. Już chciała wstać i podejść do rozawiających Hectora i Lucii kiedy zakręciło jej się w głowie i poczuła że zaraz znów zemdleje
-Sandra? Co Ci jest?
Lucia od razu do niej podeszła
-Sandra, już dorze nie denerwuj się Paula już jest z Tobą nie pozwolimy już jej skrzywdzić. Brałaś te lekarstwa, które Ci przepisał doktor?
-nie, jeszcze nie, zaraz wezmę
-To weź poczujesz się lepiej
Sandra sięgneła do swojej szafeczki i wzieła tabletki
-Hector proszę zostań dziś może z Nią tak na wszelki wypadek jakby się coś działo i oczywiście możesz do mnie przyjśc o każdej porze, albo zadzwoń to przyjdę. Lepiej jak Sandra nie będzie sama. Dobranoc!
-Dobranoc- odpowiedziało zgodnie rodzeństwo

Ostatnio edytowany przez paulax5 (2011-01-24 18:08:41)

Offline

 

#34 2011-01-23 21:54:42

 daglas89

Boss

Skąd: z Pomorza :D
Zarejestrowany: 2010-10-04
Posty: 1414
Punktów :   26 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Rebeca zajechała pod Internat bardzo późno w nocy. Nie dość że samochód nie chciał rano zapalić, musiałam wezwać pomoc żeby szybko naprawili  auto. To jeszcze bateria w telefonie siadła. Pewnie moje łobuziaki  niepokoiły się o mnie bardzo nie tylko on i reszta przyjaciół tez na pewno. Mam nadzieje że nie  wymyślili żadnego przyjęcia powitalnego. Znając ich wszystkich na pewno to zrobili. Rebeca wysiadła z samochodu wzięła tylko z sobą bagaż podręczny i skierowała swoje kroki w stronę wejścia do szkoły ale drzwi był zamknięte. Poszła w stronę drzwi od kuchni jak są zamknięte to przynajmniej klucz zapasowy jest schowany pod kamieniem. Gdy doszła do kuchni zauważyła że pali się tam światło, cholera a tak liczyłam ze nikogo nie zastane. Rebeca uchyliła ostrożnie drzwi z nadzieja ze nie rzuci się na nią tłum ludzi aby ja przywitać. Na szczęście zastała tylko Marcosa, który akurat pił herbatę przy stole.

-Cześć Marcos. Spać nie możesz ?
-O cześć Rebeco. Nie mogę, pić mi się zachciało więc szedłem na dół. Jak podróż ?
-A wiesz jakoś minęła szkoda że tyle mnie to kosztowało, nie dość że auto nie chciało zapalić to podrodze wysiała mi bateria w telefonie. Eh szkoda gadać.
-A wiesz jak tu wszyscy na ciebie czekali z niecierpliwością?
-Tylko mi nie mów że przygotowali jakieś przyjęcie powitalne.
Na twarzy Marcosa pojawił się szeroki uśmiech i pokiwał głową.
-Owszem Rebeco przygotowywali się cały dzień.
-Mierda! A ja tak nie cierpię żadnych przyjęć z moich okazji. Niech zgadnę za tym wszystkim stoi Lucia, Maria, Amelia i twoja matka co?
-Owszem stoją i zaangażowały do tego wszystkich a szczególnie maluchy.
-Ja kiedyś osiwieje przez nie. Dobra tym to ja się jutro będę przejmować. Idę spać. Ty też idź już spać bo nie wstaniesz rano.
-Tylko dokończę herbatę i idę.
-Dobranoc Marcos.
-Dobranoc Rebeco

I kobieta poszła w stronę swojego pokoju.  Weszła do swojego pokoju zostawiła tam swoje rzeczy i poszła do Martina tak strasznie się za nim stęskniłam te codzienne rozmowy dużo dawały ale chciała bym go mieć przy sobie codziennie. Mam nadzieje że teraz nic tego nie zmieni. Rebeca weszła cicho do pokoju Martina zobaczyła że Lukas śpi z nim. Jak oni słodko wyglądają moje dwa kochające łobuziaki. Rebece usiadła na brzegu łózka i nie mogła uwierzyć że dotarła wreszcie do Internatu tam gdzie są bliskie jej osoby. Tak siedząc przyszedł jej do głowy diabelski plan…
….Wiedziała że Martin ma łaskotki na stopach, postanowiła go trochę podręczyć. Gdy go zaczęła łaskotać mężczyzna zaczął się nie spokojnie wiercić w łóżku. Rebeca zaczęła się cichutko śmiać żeby Lukasa nie zbudzić, ale nadal dręczyła ukochanego mężczyznę. Martin zbudził się wściekły jak osa bo coś go wytraciło ze snu. Ale nie mógł uwierzyć w to co zobaczył.
-Rebeca to naprawdę ty ?
-Tak kochanie.  Nie cieszysz się na mój widok ?
-Oczywiście że tak. To mówiąc mężczyzna wyskoczył z łóżka i porwał ukochana w ramiona i zaczął całować jak by jej nie widział miesiąc czy dwa a nie tydzień.
Rebeca odepchnęła Martina od  siebie. – Uspokój się wariacie bo zgnieciesz naszą kruszynę.
-Dobrze już dobrze. Ale nie mogłem się ciebie doczekać .
-Ja ciebie też. Co tu robi Lukas ?
-Miał jakieś koszmary i się czegoś strasznie wystraszył, wiec pozwoliłem mu spać z sobą. Widzę że źle zrobiłem.
-Zostaw małego w spokoju niech śpi, pójdziemy do mnie. Zostaw mu kartkę z informacja gdzie jesteś bo może się znowu wystraszyć i pomyśleć że ktoś cię zabrał w nocy.
-Teraz przesadzasz kochanie on nie jest taki strachliwy.
-Wiesz dobrze że Lukas ma swoje prorocze sny, możliwe że jeden mu się dzisiaj przyśnił dlatego przyszedł do ciebie i przestań to lekceważyć bo to nie jest śmieszne. Wiem co teraz przeżywa,  ja taki sam koszmar przechodziłam w jego wieku ze swoim darem. Wiec zaakceptuj wreszcie że twój syn jest wyjątkowy a nie inny!.
-Dobrze kochanie nie denerwuj się. Postaram się to zaakceptować choć jest to dla mnie trudne.
-Od czego masz mnie żeby ci w tym pomóc ?
-Wiem ze mam ciebie i nie zamienił bym cie na nikogo innego.
-Spróbował byś, daj mi kartkę to sama napisze liścik do Lukasa
Kochanie
Nie denerwuj się, Tatę nikt nie zabrał. No prawie nikt porwałam go do swojego pokoju. Przyjechałam późno w nocy. Postanowiliśmy cie nie budzić żebyś się wyspał i był rano wypoczęty.
Jak się obudzisz przyjdź do mojego pokoju mam coś dla ciebie.
Kocham cie
Rebeca   


Dobra możemy iść teraz do mnie. Rebeca z Martinem wyszli z jego pokoju i skierowali się w stronę pokoju kobiety. Po drodze spotkali Lucię wracała z skądś zmartwiona.

-Cześć kochana wariatko.
-Rebeca!
Kobiety uścisnęły się serdecznie jak by się nie widziały wieki, a nie tydzień.
-Cześć. Kiedy przyjechałaś?! – dopytywała się Lucia
-Jakieś 30 min temu. I dowiedziałam się kilku rzeczy które planowaliście na mój powrót, dobrze że wróciłam tak późno.
-Ale, ale… skąd wiesz ? Powiedziałeś jej spytała z wyrzutem Lucia, Martina.
-Nie, nic jej nie mówiłem.
-Skąd wiesz –chwiała wiedzieć Lucia.

Rebeca zaczęła się śmiać, widać że się napracowali a ja im popsułam niespodziankę. Nie powiem skąd wiem bo inaczej wkopie Marcosa.
-A wiesz mam tu swoich informatorów i wiem zawsze co się tu dzieje. Dziękuje że zaopiekowałaś się moimi  łobuziakami. Wybacz mi ale jestem strasznie zmęczona i chciałabym się położyć.
-Dobrze idź, porozmawiamy rano.
-Dobranoc, i jeszcze raz ci dziękuje kochana przyjaciółko ma
-Dobranoc – odpowiedział Lucia i poszła w stronę swojego pokoju.

-Popsułaś jej nie niespodzianka która ci chciała zrobić wiesz ile włożyła w to pracy – powiedział Martin.
-Możliwe, ale mogę udać że o niczym nie słyszałam. Choć już jestem zmęczona.
I poszli przytuleni w stronę pokoju Rebecii…

Ostatnio edytowany przez daglas89 (2011-01-23 23:16:00)


http://img26.imageshack.us/img26/8362/ii2ao.jpg



http://img526.imageshack.us/img526/2978/rebecamartinilukas.jpg



"Primero fue la luz, luego empezaron los crímenes "

Offline

 

#35 2011-01-23 22:24:27

 misteria7

Początkujący

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2010-12-12
Posty: 85
Punktów :   

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Amelia bardzo cieszyła się z przygotowań jakie działy się w kuchni. Miło spędzony czas wśród koleżanek. Żałowała tylko, że Rebeca nie mogła dotrzeć na czas do internatu i że Sandra tak słabo się czuje od jakiegoś czasu. Gdy wszystkie szły do pokoi Amelia wstąpiła po drodze odwiedzić Javiera. Zaniosła mu kilka podwędzonych z kuchni babeczek. Po obiedzie koleżka stawiał jeszcze opór, ale może już złagodniał.
-Javier, jak się masz?
-Amelia, ja już chcę stąd wyjść.
-a nie będziesz już dokuczał innym dzieciom?
-nie, obiecuję! tylko mnie już wypuść. Przepraszam.
-dobrze...Javier, wierzę Ci i liczę na to że mnie nie zawiedziesz. Proszę, mam dla Ciebie parę babeczek. Chodź teraz do swojego pokoju spać.
Javier się ucieszył z odzyskanej wolności. Wziął tą karę do siebie. Niewykluczone że podziałała na niego dosyć skutecznie. Amelia miała nadzieję już nigdy nie otwierać ukrytych drzwi.
Udała się spać do swojego pokoju. Była zmęczona po całym dniu pełnym wrażeń.

Offline

 

#36 2011-01-23 22:37:30

 Oranjezicht

Stały bywalec

Skąd: Wrocław/Gżira (MTL)
Zarejestrowany: 2010-10-25
Posty: 173
Punktów :   15 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Lucas spał spokojnie, aż do momentu w którym ktoś wszedł do jego i taty pokoju. po głosie poznał, że to była Rebeca. Postanowił nie pokazywać po sobie, że się obudził lecz bacznie przysłuchiwał się jej rozmowie z tatą. Poczuł ulgę, że to być może Rebeca przekona tatę, że jego koszmary które czasem miewa nie są czymś co można lekceważyć. "Mam nadzieję, że to się uda, bo ja mimo, że próbuję to jednak nie udaję mi się taty przekonać w końcu jestem tylko małym dzieckiem"- myślał Lucas. Jak tylko usłyszał, że wychodzą do swojego pokoju pomyślał "O blehhh pewnie będą się znowu całować tak mocno.... musze pamiętać żeby nie pozwolić się całować nikomu z nich w czoło dopóki nie umyją porządnie zębów - co najmniej dwa razy!" Lucas włączył lampkę i przeczytał kartkę jaką zostawiła mu Rebeca i uśmiechnął się sam do siebie. "Ona mnie chyba naprawdę kocha i będzie wspaniałą drugą mamą! Już się nie mogę doczekać żeby zobaczyć co takiego dla mnie kupiła. Będę musiał pójść tam z samego rana jeszcze przed śniadaniem. Nie będę im teraz przeszkadzał bo pewnie zobaczyłbym jak się całują a tego nie chcę. Wracam spać." - myśląc o tym Lucas odwrócił się na drugi bok i momentalnie zasnął.


http://img156.imageshack.us/img156/6001/beztytuupqh.jpg



Klieb raqda la tqajmux

Offline

 

#37 2011-01-24 00:29:08

 Krisztian

Rzecznik forum

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-09-29
Posty: 458
Punktów :   

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

W pokoju chłopaków....
Marcos po przebudzeniu jak codziennie rano ćwiczył wraz z Ivanem, później udał się do pokoju dziewczyn, gdzie zabrał Carol przed Internat. Tam zorganizował dla nich śniadanie/piknik.
Koc, róże, muzyka, pyszne jedzenie.
Wspólnie planowali swoją przyszłość...
- To gdzie się wybieramy na następne wakacje? - zapytał Marcos.
- Ważne, że spędzone razem. Nieważne gdzie. - odpowiedziała całując Marcosa.
- Tak, wiem. Aczkolwiek wolałbym siedzieć z Tobą na Wyspach Kanaryjskich, a nie w Internacie.
- Pomyślimy nad tym. Nie zawracajmy sobie teraz tym głowy. Cieszmy się chwilą.

Siedzieli sobie razem tak kilka godzin, lecz ich spokój zakłóciła Vicky, której wydawało się, że ktoś ją podglądał pod prysznicem.
- Vicky, daj spokój. To pewnie, któryś z tych napalonych 16-latków. - powiedziała Carol.
- Masz coś do ukrycia? - śmiał się Marcos.
- Bardzo zabawne. -zaczęła.. - Ja jestem pewna, że to nikt z uczniów. Nie miał na sobie mundurka, a jakąś czarną kurtkę. - dodała.
- Hmm... może to Martin, albo Noiret. - zaśmiał się Marcos.
- Daj spokój Marcos. - Carol szturchnęła Marcosa. - Jesteś pewna, że to nikt kogo znamy? - zapytała.
- Tak. Wiem, że to nikt stąd. - powiedziała przekonana Vicky.
- No dobrze....ale jakby wszedł niezauważenie ktoś obcy do Internatu? - zapytała Carol.
- A musiał wchodzić drzwiami? - zapytał retorycznie Marcos. - Jest przecież kominek, jest wejście od kuchni, może jeszcze jakieś przejścia/wejścia istnieją. - dodał.
Po chwili dopowiedział: - No dobrze. Chyba Power Rangers muszą wkroczyć do akcji. - śmiejąc się.
- To nie jest śmieszne, Marcos. - krzyknęła Vicky.
- To może być grubsza sprawa. - dodała Carol.
- Cóż...ładnie nam się pikniczek zakończył kochanie. - Marcos uśmiechnął się do Carol.
- Dobra Marcos, koniec żartów. - powiedziała Carol. - Zbierajmy się. Powiedzmy Ivanowi i Julii co się przydarzyło Vicky.

Trójka "agentów" doszła do pokoju, tam o dziwo Julia i Ivan tylko ze sobą rozmawiali.
- Co Wy, nie ćwierkacie ze sobą? - zapytał Marcos.
- Trzepnę Cię pajacu. - zaśmiał się Ivan.
- Nie, temperuję popęd Ivana. - zaśmiała się Julia.

Vicky opowiedziała im co jej się przytrafiło. Na początku rozbawiony Ivan zaczął poważnieć z każdą sekundą opowieści...
- A co będzie jak i nas będzie podglądał? - śmiał się Ivan i spojrzał na Marcosa.
- Ale Ty głupi jesteś. Mierda. - odrzekła Julia wstając z krzesła.
- Dobra, spokojnie. Żartowałem. - odparł Ivan.
- Zrobimy to tak... - zaczęła Carol. - Wieczorem sprawdzimy czy przez kuchnię nikt nie wchodzi. Zaczaimy się w spiżarce i będziemy siedzieć do rana. Co dzień obierając sobie inne miejsce.
- Bardzo rozsądnie, tylko jak my się tam zaczaimy? Co z Ferminem i Jacintą? - zapytała Julia.
- Ja się tym zajmę. - powiedział Ivan. - Mamusia mi w tym pomoże. - dodał.

Wieczorem Ivan wyjaśnił Marii całą sytuację. Ta opierała się temu pomysłowi, lecz w końcu przystała na jego prośby. Sprytnie wywołała Fermina i Jacintę z kuchni. Gdy tylko zniknęli oni razem z Marią za zakrętem cała paczka udała się do spiżarni, gdzie czekała na to czy coś się wydarzy....

Minęło kilka godzin. Julia już przysypiała gdy nagle powiedziała: - Ktoś nadchodzi.
- Ja nic nie słyszę. Znowu coś Ci się wydaje. - powiedział Ivan.
Nagle.....ktoś złapał za klamkę. Wszyscy się zerwali z podłogi, lecz wstając Carol trąciła nogą karton i ten ktoś klamkę puścił. Hałas ucichł.
- No to pięknie, uciekł. - powiedziała Vicky.
- Spokojnie, on czegoś tutaj szuka. Wróci na pewno. - powiedział Marcos.
- Może chce czegoś od nas? - zapytała w powietrze Carol.
- Jest taka możliwość. - odparła Julia.
- Dobra, nic tu po nas już dzisiaj. - powiedział Ivan.
Wszyscy wrócili do pokoi. Noc minęła spokojnie, ale rano obudziła ich Maria, która wbiegła do pokoju i krzyknęła, że ktoś porozwalał rzeczy nocą w kuchni.
- Czyli był na tyle bezczelny, że wrócił tej samej nocy. - powiedział Marcos.
- Dzisiaj go załatwimy. - powiedział Ivan.
- Dobra, dobra. Uważaj na siebie synku. - powiedziała Maria.
- Spokojnie mama, ja sobie dam radę. - odparł.
- Wiem, wiem. - odpowiedziała. - A teraz wstawać i ruszać na śniadanie. - krzyknęła do nich.
- Już idziemy. - odparł Marcos.
Marcos z Ivanem poszli do pokoju dziewczyn, opowiedzieli co mówiła im Maria i udali się na stołówkę - na śniadanie.


http://content9.flixster.com/photo/11/11/65/11116559_gal.jpg

Offline

 

#38 2011-01-24 00:52:54

 Villa

Stały bywalec

Skąd: Sercem z Hiszpanii:*
Zarejestrowany: 2010-08-22
Posty: 127
Punktów :   
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Gdy wszyscy słodko sobie spali, Martin wymknął się z pokoju i udał do kuchni, gdzie czekała na niego Sandra, Lucia i Amelia.

- No witam Panie
- Cześć Martin. I jak? Udało ci się?
- Tak wszystko załatwione, z mojej strony, Rebeca będzie miała super niespodziankę, mówiąc to Martin uśmiechnął się sam do siebie
- Co ty knujesz? zapytała Lucia z ciekawością..
- Nie wiesz kochaniutka, że ciekawość, to 1 stopień do piekła
- Aj tam, ja i tak trafię do nieba

Wszyscy zaczęli się śmiać

- No, ale już kobitki, wracamy do ustaleń. Wszystko na pewno gotowe?
- Tak, ty masz swoją niespodziankę, my zajęłyśmy się całym przyjęciem
- Dzięki dziewczyny. Jesteście wielkie
- No jeszcze trochę słodyczy i na pewno <lol>
- Widzę, ze żarty się was trzymają, tak trzymać A uprzedziłyście wszystkich?
- Oczywiście, Martin, nic się nie martw wszystko gotowe, teraz tylko pozostaje nam czekać do wieczora.. Powiedziała Amelia
- I jak to wy kobitki, uważać, żeby nic nie wypaplać ;p Dokończył Martin
- No wiesz.. Jak możesz Sandra śmiejąc się zaczęła go gonić po całej kuchni..

- Dobra dosyć, poddaję się powiedział zdyszany Martin, siły zostawiamy na wieczór

Wszyscy wrócili do pokoi, a tymczasem nad Laguną zaświeciło poranne słońce.
W internacie już było słychać porannych ptaszków.

Nadeszła pora śniadania, brakowało tylko Rebeci i Martina., który nawet na śniadanie musiał zejść z Rebecą, pomóc jej, jak on to nazywał, a Rebeca strasznie tego nie lubiła.. W końcu była w ciąży, a to nie choroba.. No, ale faceci..


Na śniadaniu Rebeca dziwnie sie czuła, wszyscy się na nią patrzyli już od samego wejścia.

- Przepraszam, ale czy coś ze mną jest nie tak? Czy co? Powiedziała zdenerwowana Rebeca. Wszyscy dziwnie się mnie patrzą..
- Kochanie wydaje ci się, naprawdę.
- Martin ma rację, na pewno tak nie jest - rzekł Hector.

Rebeca czuła, że jest inaczej, tylko o co im wszystkim do cholery chodzi!! Rebeca skończyła jeść i udała się do siebie, bo nie mogła znieść już tej dziwnej atmosfery..

- Kurczę głupio wyszło powiedziała Sandra.
- Wiem, ale naprawdę, chcę żeby to był wyjątkowy wieczór, tak długo czekałem na powrót Rebeci..
- Rozumiem cię Martin, Rebeca ciągle o Tobie mówiła we Francji i o Lucasie, tworzycie naprawdę wspaniała rodzinę Podsumował Jack

I w końcu nadszedł wyczekiwany przez wszystkich wieczór No prawie przez wszystkich, Rebeca, nie wiedziała, co szykowali dla niej przyjaciele i ukochany..

- Kochanie, proszę Cię włóż tą czerwoną sukienkę, ślicznie w niej wyglądasz Przekonywał Martin
- Daj spokój, pięknie to wyglądałam kilka miesięcy temu..
- Proszę Cię, zrób to dla mnie..
- I dla mnie, odezwał się nagle Lucas..
- Lucas a co ty tu robisz? Zdziwiła się Rebeca.
- Zabieram cię z tatą na kolację..
- No to w takim razie, na kolację, specjalnie dla ciebie założę czerwoną sukienkę
- A ja to co? Powiedział Martin z miną cocker spaniela..
- Oj głuptasku dla ciebie też..

No to ubierz się, my poczekamy, wezmę kluczyki od auta i możemy ruszać..

- Ale jak to? Nie będziemy jeść tu, w internacie..
- Kochanie, za długo na siebie czekaliśmy, to będzie wyjątkowa kolacja..

Wszystko było gotowe..
- To, co ruszamy? Spytała Rebeca
- A tak, tylko poczekaj, niestety muszę ci związać oczy, ale nie bój się, świetnie cię poprowadzę. Powiedział Martin.
- Zaczynam się bać..
- Uwierz mi nie ma czego..

Gdy znaleźli się na dole, wszyscy już czekali, piękni ubrani, wszystko wyglądało pięknie, jak w bajce..

- SORPRESA!! Zaczęli krzyczeć..

Martin zdjął Rebece chustkę z oczu a ona... Zamarła.. Z wrażenia, nie mogła wypowiedzieć ani jednego słowa..

Zaczęła się zabawa.. Wszyscy doskonale się bawili, do momentu, gdy Martin wyłączył muzykę..

- Przepraszam, że przerywam, ale mam coś ważnego do ogłoszenia. Rebeco kochanie pozwól.

Wziął ją za rękę, sięgnął do kieszeni, uklęknął i wypowiedział 3 magiczne słowa:

- WYJDZIESZ ZA MNIE?


http://i1238.photobucket.com/albums/ff488/thalia51/Banery%20-Tapety/Beznazwy-1kopia-10.png

Offline

 

#39 2011-01-24 04:10:51

 daglas89

Boss

Skąd: z Pomorza :D
Zarejestrowany: 2010-10-04
Posty: 1414
Punktów :   26 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Rebeca była zaskoczona tym co się akurat działo. Więc jednak coś prze de mną knuli rano, dlatego wszyscy na mnie tak się dziwnie przy śniadaniu patrzeli. 
Nie wiedziała co odpowiedzieć, albo wiedziała tylko tak to ja wszystko zaskoczyło ze nie mogła wykrztusić żadnego słowa . Po chwili zastanowienia odpowiedziała …..
…. TAK!
Martin wstał z klęczek i założył na serdeczny palec pierścionek. Był szczęśliwy że ukochana się zgodziła za niego wyjść. Wziął ją w objęcia i pocałował przy wszystkich świadkach tego zdarzenia.

Pierwsza osoba która do nich podeszła był Lukas.
-Widzisz tatusiu, jednak się zgodziła.
-Tak synku miałeś rację.
-Aha! Widzę że nieźle przeciwko mnie knuliście, przez ten czas co mnie nie było.
-Przesadzasz kochanie to tylko dla twojego dobra.
-Właśnie mamusiu.
Rebeca z Martinem popatrzeli na siebie zdziwienie że Lukas nazwał kobietę matka.
-Co powiedziałeś kochanie?!
-Nazwałem cię mamusią czy to złe?
-Nie kotku, wręcz się cieszę że tak do mnie mówisz.
-To dobrze. Bo będziesz nie długo moja mamą i postanowiłem cie tak nazywać.
-Cieszę się kotku. To mówiąc kobieta nachyliła się ostrożnie nad chłopcem i pocałowała go w policzek. I coś szepnęła mu do ucha: „Przyjdź jutro rano po prezent który ci przywiozłam, dzisiaj zapomniała z tego wszystkiego.” 
-Lukas, idź poszukać Evelyn i Pauli pewnie dorwały się co ciastek i wszystkie ci zjedzą – odparł Martin
-Dobrze tato, i maluch poszedł poszukać dziewczynek.

Rebeca z Martinem zostali oblężeni przez wszystkich swoich przyjaciół którzy składali im gratulacje z powodu zaręczyn. Wymiana zdań nie miała końca wszyscy się dobrze bawili, śmiali, rozmawiali i jedli  smakołyki zrobione przez dziewczyny. Po jakimś czasie Rebeca odeszła od towarzystwa i wyszła na dwór usiadła na murku i zastanawiała się jak jej życie się dalej potoczy. Nie zauważyła nawet jak Martin do niej podszedł.

-Wszystko w porządku kochanie ?
-Tak.
-Na pewno ?
-Tak! Wszystko w porządku.
-Ej nie ma co się denerwować.
-Nie denerwuje się tylko jestem zmęczona i wkurzona na ciebie…. ale i tak Cie Kocham .
-O co wkurzona?!
-Wiesz że nie lubię przyjęć  niespodzianek.
-Wiem, ale chciałem dawno to zrobić i nadarzyła się fajna okazja, dziewczyny i tak chciały ci zrobić imprezkę z powodu powrotu do szkoły. Gniewasz się jeszcze?
-Na ciebie, nie umiem się długo gniewać.

-To dobrze moja złośnico. To mówiąc Martin przytulił do siebie Rebece i siedzieli tak zapatrzeni w gwiazdy które zaczęły się powoli ukazywać.

-Ekhm.
-Co się stało synku ? – chciał wiedzieć Martin.
-Nic się nie stało tatusiu. Przyjecie się powoli kończy a ja czuje się zmęczony wiedz przyszedłem wam powiedzieć dobranoc .
-Dobrze synku, idź się przygotować do snu a my zaraz z Rebeca przyjdziemy do ciebie i powiemy ci dobranoc .
-Ok. I chłopiec  uciekł w stronę swojego pokoju.

------- Chwile później ------------


-Kochanie?
-Tak skarbie.
-Zastanawiałeś się jak to będzie gdy mała się urodzi za 2 miesiące?
- Na pewno będzie nam ciężko na początku. Będę musiał pogadać z Hectorem żeby  to jakoś pogodzić. Twoje nauczanie i opiekę nad małą.
- A nie myślałeś o tym żeby na początku bym zrezygnowała z uczenia, a jak mała podrośnie do tego wróciła ? Hector na pewno zrozumie.
- Na razie odłóżmy tą decyzje na później i tak musimy pogadać na ten temat razem z Hectorem.
-Dobrze. A teraz choć, nasz urwis na pewno na nas czeka.

Wstali z murku i poszli w stronę wejścia do szkoły.  Spotkali tam kilka osób widocznie czekali na nich byli tam: Lucia, Hector z Sandrą, Amelia i Maria.

-Dziękujemy wam kochani za wszystko  a szczególnie za zorganizowanie tej niespodzianki.
-Właśnie dziękuje wam, przyznam szczerze że mnie zaskoczyliście.
-I o to chodziło Rebeco że miałaś być zaskoczona – odparła Lucia.
- I byłam, choć nie lubię żadnych przyjęć niespodzianek.
-A Martin mówił co innego – powiedziała Amelia
-Faceci, owszem lubię organizować takie przyjęcia dla dzieci a nie występować w nich w roli głównej.
-Hehehe nie dziwie ci się wcale – stwierdził Hector.
-Mam pomysł – rzekł  Martin.
-Jaki odparły dziewczyny chórem.
- Jak tak bardzo spodobało się wam organizowanie przyjęć to zorganizujecie nasze wesele i  z okazji narodzin dziecka.
-Chyba oszalałeś stwierdziła –Rebeca
-Właśnie, chyba oszalałeś z tego szczęścia – odparła Sandra
-No ale co, to nie dobry pomysł?
-Nie, daj dziewczyną żyć, a po drugie chce sama urządzić swoje wesele z drobna pomocą dziewczyn a nie je wykorzystywać.  A co do naszej przyjęcia  kruszynki to jest dobry pomysł. Ale jest na to dużo czasu.
-A właśnie wybraliście już imię dla małej ?  - odparł Hector
-Tak - twierdził Martin, Nie – odrzekła Rebeca
-To tak czy nie ? – stwierdziła w tym samym momencie Sandra z Amelią
-I tak i nie. Martin jest uparty na jedno imię, a ja chce je wybrać wspólnie razem z Lukasem a po drugie jest na to czas.
-W sumie jest trochę na to czasu ale nie za dużo szybko minie – powiedziała Lucia.
-Jest. Zostawmy ta dyskusje na  inny dzień. Przepraszamy was ale obiecaliśmy że przed snem zajrzymy jeszcze do Lukasa. Dobranoc wszystkim 
-Dobranoc.

Weszli na górę po schodach i skierowali się w stronę pokoju chłopca. Maluch jeszcze nie spał, widocznie na nich czekał.
-No jesteście wreszcie myślałem ze o mnie zapomnieliście.
-To nie myśl, tylko idź spać. Najwyższa na to pora.
-Nie kochanie nie zapomnieliśmy o tobie, po prostu zagadaliśmy się po drodze. A teraz zmykaj do łóżka i idź spać. I po całowała go w czoło. Dobranoc skarbie
-Dobranoc mamusiu. Dobranoc tato.
-Dobranoc synku, słodkich snów.
Po tych słowach para wyszła z pokoju chłopczyka i udali się do siebie i poszli spać.


Nastał słoneczny ranek. Martin obudził się dość wcześnie, stwierdził ze Rebeca jeszcze śpi więc wstał po cichu i zaczął się ubierać w dres postanowił pobiegać  przed śniadaniem do tego czasu ukochana na pewno się obudzi. Gdy zakładał adidasy do pokoju wślizgnął się Lukas.

-Cześć tato, gdzie idziesz?, Rebeca już wstała?
-Cześć synku, idę pobiegać nad lagunę przed śniadaniem. Jak widzisz Rebeca jeszcze śpi więc nie będziemy jej przeszkadzać.
-Nie przeszkadzacie mi, nie śpię od jakiegoś czasu. Usłyszeli głos kobiety obaj panowie i odwrócili się w stronę łóżka.
-Cześć mamusiu. To mówiąc chłopczyk podszedł do łóżka i uścisnął kobietę.
-Cześć skarbie, Martin usiadł na łóżku i pocałował ukochana w policzek.
-Hmm. Tak to ja mogę codziennie wstawać. Cześć łobuziaki. Co cie tu sprowadza tak wcześnie rano kotku?
-Mówiłaś wczoraj że mam przyjść rano.
-To ja was zostawiam samych i idę trochę pobiegać.
-Tak faktycznie o tym wspominałam, podasz mi torebkę Lukas? Martin poczekaj.
Lukas podał jej torebkę wyjęła z nich kluczyki od samochodu i rzuciła je w stronę Martina. Kochanie mógł byś wyjdź  prezent dla Lukasa, jest w niebieskiej torbie a jak będziesz wracał po bieganiu to czy mógłbyś zanieś wszystkie torby do mojego pokoju?
-Tak kochanie zrobię to, chodź synku ze mną werzniesz swój prezent a mamie damy trochę chwili spokoju. I wyszli z pokoju.

Chwila spokoju pomyślała Rebeca ale nie wiedziała co się stanie później.


http://img26.imageshack.us/img26/8362/ii2ao.jpg



http://img526.imageshack.us/img526/2978/rebecamartinilukas.jpg



"Primero fue la luz, luego empezaron los crímenes "

Offline

 

#40 2011-01-24 09:33:32

 Julia25

Moderator

4987041
Zarejestrowany: 2010-07-01
Posty: 1165
Punktów :   14 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Nadszedł kolejny wieczór. Przyjęcie powitalne Rebecki udało się i każdy był szczęśliwy. Sandra cieszyła się ze szczęścia Rebecki, Martina i Lucasa, którzy już niedługo będą prawdziwą rodziną. Wszystko powoli wracało do normy. Od 2 dni OTTOX nie dawało o sobie znać. Może to dlatego, że następnego ranka po porwaniu Pauli Hector własnoręcznie zablokował wejście w kominku. Kobieta wiedziała, że nie jest to rozwiązanie wieczne, ale starała się cieszyć z każdej chwili spokoju. Zażywała regularnie leki, omdlenia i mdłości ustały. Mała też oko na Paulę, mała najczęściej spała w jej pokoju. Widać było, że tamte wydarzenia pozostawiły głęboki ślad. O Marcosa się nie umartwia, był dużym chłopcem i prędzej by stanął do walki z OTTOXem niż dał się pojmać.
Normalnie prowadziła zajęcia, chociaż co przerwę musiała biegać do kuchni po coś na ząb, miała różnorodne zachcianki.
Jeszcze nie powiedziała dzieciom o tym, że będą miały rodzeństwo. Prawdę mówiąc nie wiedziała jak to zrobić. W sumie to nikt oprócz Hectora i Lucii o tym nie wiedział.

-Hector, naprawdę nie musisz już ze mną zostawać. Czuję się dobrze, Paula też. Damy sobie redę. Czas byś się zajął sobą. -powiedziała Sandra do brata, gdy zmęczeni szli w stronę pokoi.
Mężczyzna tylko się uśmiechnął.
-Chwila nieuwagi może kosztować wiele. Chce mieć pewność, że nie zostawiam cię na pastwę losu.
-Na Boga, twój gabinet jest zaraz obok mojego. Gdybym zapukał przez ścianę, usłyszałbyś mnie.
-Pomyślimy nad tym. Dzisiaj chcę jeszcze z wami zostać. Paula pewnie już śpi, więc będziemy mogli zająć się papierkową robotą. A żeby jej nie przeszkadzać, możemy pójść do mojego gabinetu.

Sandra wiedziała, że nie ma co się spierać z bratem. Jak już coś postanowił, trzymał się tego do końca.
-Jak chcesz. Ale nie narzekaj później, że bolą cię plecy
Rodzeństwo weszło do pokoju. Zdziwili się, że paliło się światło. Paula siedziała na łóżku i drapała się w rękę na której miała bliznę.
-Paula, kochanie. Dlaczego nie śpisz? Przecież jest bardzo późno...My z wujkiem musimy jeszcze popracować trochę. Co ci się stało, maleńka?
-Chciałam usnąć, ale nie mogłam. Swędzi mnie ręka. -powiedziała pokazując rozdrapane do krwi miejsce.
Hector szybko przyjrzał się ręce Pauli.
-Powinniśmy pójść do Lucii. -powiedział zerkając na siostrę. Dziękował Bogu, ze tym razem nie zrobiło jej się słabo. Leki działały.
-Kochanie. -Sandra zwróciła się do córeczki. -Pójdziemy do Lucii, da ci coś i rączka przestanie cię swędzić, dobrze?
Już miała wziąć Paulę na ręce, gdy podszedł Hector.
-Ja ją wezmę. -powiedział. -Ty musisz się... oszczędzać.

-Lucia, to my. Nie śpisz jeszcze? -zawiała Sandra pukając  do drzwi gabinety lekarskiego.
-Nie, proszę, wejdźcie. Coś się stało? -zapytała trochę przestraszona widząc rodzinkę prawie w komplecie.
-Paula. -powiedziała Sandra. -chyba dostała jakiejś reakcji alergicznej, czy coś takiego. Jak wychodziliśmy, wszystko było dobrze.
Hector wymienił z Lucią znaczące spojrzenie. Nie jest przypadkiem to, że Paula źle się poczuła dwa dni po swojej 'przygodzie'.
-Kochanie. -zwróciła się na Pauli. Usiądź sobie tutaj, zaraz obejrzymy twoją rączkę. -Lucia przyjrzała się jej uważnie. Mała rozdrapała sobie bliznę aż do kwi. Niepokojące były tez małe plamki, które zaczęły się pojawiać na skórze. Na pewno nie była to żadna ze znanych zakaźnych chorób. A więc to musiała być robota OTTOXu.
-Musimy ci pobrać troszkę krwi do zbadania. -powiedziała po chwili Lucia do małej.
Mała szybko przytuliła się do matki i pokręciła głową.
-Nie, bo będzie bolało!
-Kotku. -Lucia starała się ją uspokoić. Nic nie będzie bolało, mama może to potwierdzić.
-Tamci panowie tez tak mówili! -Krzyknęła przez łzy.
-Jacy panowie, Paula? -zainteresował się Hector.
-Tamci w laboratorium. I wtedy bardzo bolało.
Lucia spojrzała na Sandrę i Hectora. A więc wszystko było już jasne. Tym draniom była potrzebna krew Pauli. I na pewno nie był to jednorazowy incydent.
Paula. -Lucia przykucnęła przy małej. -JA obiecuję ci, ze nic nie poczujesz. Jest przy tobie mama i wujek, nie ma się czego bać.
Po długich namowach mała się w końcu zgodziła. Kiedy Sandra i Hector tulili przerażoną dziewczynkę, Lucia poszła do drugiego pomieszczenia zbadać krew. Wróciła po 10 minutach.
-Nie mam zbyt dobrych wieści. To jest jakiś rodzaj zakażenia. Ale spokojnie. -dodała widząc przerażone miny. -Podam małej lekarstwa i maść na swędzenie i do rana wszystko będzie w porządku. A przynajmniej powinno. -powiedziała sobie w myślach.

Z gabinetu wyszli dopiero po godzinie, bo Lucia chciała mieć pewność, ze leki działają prawidłowo. Gdy wysypka zaczęła powoli znikać, pozwoliła zabrać małą do pokoju. Było już po północy, korytarze oblewał blask księżyca a wszyscy dawno już spali. Hector położył śpiąca dziewczynkę do łózka i posmarował jej rączkę delikatnie maścią, po czym spojrzał na Sandrę, która wpatrywała się w okno. Nie wiedział o czym teraz myśli jego siostra, i chyba nie chciał.
-Sandra. -zaczął. -Idź do mojego pokoju i się prześpij. Przecież ty ledwo stoisz, ja zostanę przy Pauli i będę jej pilnował.
-Hector, przecież ty tez ledwo żyjesz.
-Ja jestem mężczyzną i jestem bardziej wytrzymały. -uśmiechnął się. -Poza tym ty powinnaś odpoczywać.
-Ale gdyby coś się stało, wołaj mnie od razu. -zaznaczyła wychodząc powoli z pokoju.

Od razu rzuciła się na łóżko. Nie zdążyła nawet pomyśleć o wydarzeniach dzisiejszego dnia, gdyż od razu zasnęła. Gdy otworzyła oczy, był już ranek. Najpierw zdziwiła się, zenie jest w swoim pokoju, ale zaraz potem wszystko sobie przypomniała. Szybko się ubrała i pobiegła do swojego pokoju. Jaka była jej ulga, gdy zobaczyła Paulę siedzącą na łóżku i jedzącą śniadanie, przygotowane jej przez wujka.
Cześć mamo. -powiedziała widząc wchodząca Sandrę.
-Cześć kochanie, jak się czujesz?
-Dobrze. Lekarstwa Lucii mi pomogły i już mnie rączka nie swędzi.
-Cieszę się. -powiedziała przytulając córeczkę. -Hector, dziękuję że z nią zostałeś. -powiedziała do brata.
-Mamo, mogę już pójść do mojego pokoju? Dawno nie widziałam Evelyn, i Lucasa. Chciałabym się z nimi pobawić.
Sandra spojrzała na Paulę.
-No nie wiem... a na pewno dobrze się czujesz?
Mała pokiwała głową.
-Odprowadzę ją. -powiedział Hector. -A ty się przygotuj na zajęcia. Zrobić ci jakieś śniadanie?
-Wiesz co? Zaraz zejdę na stołówkę. A konspekt na zajęcia mam już gotowy, wczoraj rano go dokończyłam.
-To może chodźmy razem? Odprowadzimy Paulę do pokoju i zejdziemy na śniadanko.

Po chwili cała trójka wyszła z pokoju. Mała z daleka zobaczyła swoich przyjaciół i pobiegła do nich radośnie się uśmiechając. Hector i Sandra zeszli na śniadanie. Skierowali się do stołu nauczycieli, gdzie siedziała już Amelia i Rebecka oraz Noiret.

Ostatnio edytowany przez Julia25 (2011-01-24 10:44:17)


Zapraszam na chomiczka
http://chomikuj.pl/Nadkomisarz



https://lh4.googleusercontent.com/_g4ceN2F2GQU/TYObWNv8_qI/AAAAAAAAAZQ/t7xEgIslZls/Obraz_hrrqrns.jpg



https://lh5.googleusercontent.com/_g4ceN2F2GQU/TYObSyUS4qI/AAAAAAAAAZM/TxOY-TwQK6I/4_hrrqrxa.jpg

Offline

 

#41 2011-01-24 11:22:54

 BarthezzLodz

Szef forum

Zarejestrowany: 2010-09-03
Posty: 615
Punktów :   23 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Ostatnie dni obfitowały w wiele wydarzeń. Hector z Martinem mieli dzisiaj lekcje dopiero po południu, zatem nic nie stało na przeszkodzie, aby mogli pobiegać razem po śniadaniu. Zaraz po śniadaniu poszli do swoich pokojów, aby przebrać się w dresy. Spotkali się przed wejściem do internatu jakieś dziesięć minut później.
Postanowili udać się nad lagunę, jak to mieli w zwyczaju. Otworzyli bramę prowadzącą do internatu i aż zamarli z przerażenia. Znajdowały się tam zwłoki, które całkiem niedawno musiały zacząć się rozkładać. Zapach gnijącego ciała potęgował wstręt i obrzydzenie Hectora i Martina. Wybałuszone oczy były oznaką tego, że ofiara zginęła najprawdopodobniej przez uduszenie. Brak śladów obcego naskórka pod paznokciami mówił z kolei, że ofiara nie broniła się. Zresztą nie miałaby pewnie siły. Nienaturalnie chuda, ubrana w koszulę szpitalną (podobną do tej, którą miała na sobie Paula) osoba była zapewne przetrzymywana i głodzona przez dłuższy czas.
- Co to może znaczyć? – zapytał Martin.
- Nie mam pojęcia. – odrzekł Hector.
W tym momencie w głowie mężczyzny zapaliła się lampa ostrzegawcza. To z pewnością ma być ostrzeżenie. Stąd nawiązanie do Pauli. Chcą, żebyśmy przestali węszyć.
Chwilę potem Martin dostrzegł białą kopertę znajdującą się nieopodal ciała. Wziął ją do ręki. Była lekko zabrudzona – mężczyzna dostrzegł ślady zaschniętego błota i skrzepniętej krwi. Niewiele myśląc otworzył ją szybkim ruchem i wyjął jej zawartość. Był tam krótka wiadomość.
„Przestańcie węszyć. Inaczej będziecie następni.”
Martin spojrzał pytająco na Hectora.
- Nie pytaj. OTTOX w dalszym ciągu nie daje nam spokoju. Wzięli się nawet za Paulę. Dwa dni temu odnaleźliśmy ją w podziemiach. Była ubrana identycznie jak ten tutaj. Miała ślad od igły. Coś musieli jej zrobić. Martin, ja się boję, że ten koszmar się nigdy nie skończył. Zaczął się jeszcze w naszym dzieciństwie, kiedy  byliśmy jeszcze w sierocińcu… Ciebie też to dotyczy, prawda?
- Tak. Gdy byłem w sierocińcu  na mnie też eksperymentowali. Dlatego tak zbliżyłem się do Sandry. Wiele nas łączyło. Nigdy ci o tym nie powiedziała?
- Nie. – odpowiedział Hector.
- Obiecała mi. To naprawdę wspaniała kobieta.
- W końcu to moja siostra. – zaśmiał się Hector, chociaż tak naprawdę nie było mu do śmiechu.
- Co zrobimy z tym ciałem? – zapytał Martin.
- Nie mam pojęcia. Zaczekaj tu. Ja pójdę po Lucię. Musi obejrzeć te zwłoki. Może powie nam coś ważnego.
- Dobrze. Tylko się pospiesz. Nie lubię takiego towarzystwa. – powiedział Martin.
Hector pobiegł do internatu. Wparował do gabinetu Lucii. Całe szczęście, że nikt go nie widział.
- Lucia… Znaleźliśmy przed bramą internatu zwłoki.
- Ty i Sandra?
- Nie. Byłem pobiegać z Martinem i… i znaleźliśmy ciało. Chcemy, żebyś to zobaczyła.

Ostatnio edytowany przez BarthezzLodz (2011-01-24 11:45:05)

Offline

 

#42 2011-01-24 13:36:21

 paulax5

Wymiatacz

Zarejestrowany: 2010-09-15
Posty: 1147
Punktów :   29 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Barthezzlodz napisał:

Hector pobiegł do internatu. Wparował do gabinetu Lucii. Całe szczęście, że nikt go nie widział.
- Lucia… Znaleźliśmy przed bramą internatu zwłoki.
- Ty i Sandra?
- Nie. Byłem pobiegać z Martinem i… i znaleźliśmy ciało. Chcemy, żebyś to zobaczyła.

-Oczywiście już idę
Razem wyszli przed Internat gdzie leżała nie znajoma osoba

-ciekawe jak długo tu leży?
-niewiem jak wyszliśmy to już była, ktoś ją tutaj zabił?
-nie Hector, te zwłoki się już na tyle rozkładają, że z pewnością ta osoba nie żyje już kilka dni
-dni?
-tak, ciekawe tylko gdzie zgineła- zadał retoryczne pytanie
Lucia ja chyba wiem ta osoba ma taką samą piżamę co miała Paula jak ją wtedy znależliśmy i jeszcze ten list
-jaki list?
-„Przestańcie węszyć. Inaczej będziecie następni.”- to było na kartce w kopercie
Najlepiej będzie jak tez zwłoki zbada specjalista ja niestety się na tym nie znam zbyt dobrze i niemam tytaj odpowiedniego sprzętu, aby to zrobić, ale mam świetnego kolęgę, który na pewno się tym zajme tak aby nikt się o tym nie dowiedział. Teraz musimy zabrać je stąd zanim ktoś to zobaczy.
Mężczyźni przeniesli zwłoki kawałek dalej i razem poczekali aż przyjechał Patolog, który zabrał je ze sobą
-Lucia obiecuje, że zrobię to jak najszybciej i jak tylko będę coś wiedział to dam Ci znać
-dobrze, Gracias Antonio
Lucia wraz z Martinem i Hectoerm wrócili do Internatu  i postanowili nic nikomu nie mówić o tym co znaleźli przed bramą Internatu
***********

Lucia wchodząc so Internatu czuła się bardzo zmęczona- noc mineła jej bardzo wolno, w ogóle nie mogła spać ciągle myślała o Sandrze, Pauli i jeszcze teraz te zwłoki. Cała noc myślała jak może pomóc rodzeństwu Espi wkońcu doskonale ich rozumiała sama przeszła przez to samo, no może z wyjątkiem tych ciąż przez które przechodzi Sandra – dobrze, że to nie mi to zrobili, nie wyobrażam sobie znaleźć się w takiej sytuacji- pomyślała

Szła więc do swojego pokoju sprawdzić co z Thomasem, gdy nagle usłyszała:
-POMOCY!!! Niech ktoś nam pomoże!- z głosu Lucia rozpoznała Carol
Natychmiast poszła sprawdzić co się dzieje, aby udzielić pierwszej pomocy jeśli taka będzie konieczna . Gdy weszła do pokoju starszych dziewczyn zobaczyła leżącą na łóżku drżącą i majaczącą Julię orac siedzącą przy niej Victorie
-Lucia dobrze, że jesteś coś się dzieje z Julia- powiedziała Carol
Kobieta ppodeszła do dziewczyny i dotkneła jej czoła
-ona jest bardzo rozpalona, ma wysoką gorączkę
-Nie! Ja nigdzie nie idę! Zostawcie mnie! - krzyczała majacząca Julia
Nie będę nigdzie z Wami schodzić, proszę odejdźcie, por favor!
-od dawna tak mówi do siebie?- spytała zaniepokojona Lekarka
-Nie, w zasadzie to rano jak wstałyśmy to ona zaczeła, ale najpierw myślałyśmy  że mówi przez sen i nie reagowała na nic a teraz od niedawna zaczeła mieć jeszcze drgawki niewiedziałyśmy co się dzieje dletego wołałyśmy
-Bardzo dobrze, że zawołałyście koniecznie trzeba jej zbić gorączkę
-Proszę odejdźcie, ja nie chcę z Wami iść! - ciągle krzyczała Julia
Hector akurat przechodził korytarzem i słysząc te krzyki postanowił wejść do środka
-Co tu się dzie…- nie zdążył nawet dokończyć, gdy zobaczył leżącą na łóżku Julie a przy Niej Lucie
-Lucia? Co się stało?
-Niewiem, właśnie przechodziłam tądy i usłyszałam Carol wołającą pomocy i przyszłam zobaczyć o co chodzi
-Co jej jest? Czemu ma takie dreszcze?- spytał zmartwiony Hector pokazująć na Julie
-Ma bardzo wysoką gorączkę to chyba dlatego, muszę dać jej leki inaczej samo nie przejdzie, ale wszystko mam w swoim gabinecie, mógłbyś mi pomóc?
-jasne tylko ja się nie znam na lekarstwach
-nie nie o to mi chodzi, zostan tu z Nią, Vicky proszę weź ręcznik i idź go zmocz zimną wodą
-dobrze Lucia już idę
-jak wróci to weż od niej ręcznik i połóz go Julii na czoło ja zaraz wracam!
Hector pokiwal Lucii glową na znak ze zrozumiał  i wie co ma robić

Kobieta poszła więc do ganinetu po lekarstwa, zabrała kilka i wróciła spowrotem do pokoju dziewczyn. Gdy tylko doszła natychmiast zrobiła jej zastrzyk. Podczas tego dziewczyna ciągle krzyczała
-Proszę, ja nie chcę nigdzi iść, tam jest ciemno i zimno, to mnie przeraża proszę zostawcie mnie! Ja niewiem jak otworzyc kominek
Kiedy Hector z Lucia usłyszeli te słowa wymienili się spojrzeniami dokładnie wiedzieli o czym mowi Julia. Hectro odwrocil się do Carol i Vicky
-proszę Was dzewczyny wyjdzcie stad, Julia potrzebyje odpoczynku
Obie wyszły z pokoju, w którym zoastali już tylko Hector. Lekarka i biedna Julia. Po około 20 minutach Julia przestała mieć drgawki i spojrzała na stojących nad nia ludzi
-Co się stało?- spytała zdziwiona
-spokojnie Julia, wszystko będzie dobrze, miałaś gorączkę ale już naprawdę w porządku
-czy oni już poszli?- pytała
-kto?
-Ci chłopcy
-jacy chłopcy? Uczniowie?- pytali zdziwieni, nie bardzo wiedzieli o co chodzi i co odpowiedzieć na pytanie
-nie, znaczy oni tez mieli mundurki, ale takie zniszczone i brudne
-myśle ze to wszystko to tylko sen Julia- odrzekła Lucia
-Nie! Oni naprawde tu byli, przysiegam! Proszę uwierzcie mi!
-ale tutaj nikogo nie było tylko my i twoje przyjaciółki
-Nie to nie prawda! Oni tu byli, Chcieli zebym z nimi poszła i weszła przez kominek
-skad wiesz o kominku- spytal zdziwiony i lekko przestraszony Hector
-Oni, Oni mi powiedzieli, jestem pewna ze coś tam jest
Dorośli popatrzyli na siebie- wkońcu dokładnie wiedzieli co znajduje się wsrodku. Z nie dowierzaniem ale po mały zaczeli wierzyc Julii
-czy możesz nam coś powiedzieć o nich? Jakieś imiona? – spytał męźczyzna ponieważ był ciekaw czy ona mówi prawde i jeśli tak to może wie ona coś o OTTOXsie czego on jeszcze niewie
-Ja…Ja wiem tylko ze oni mówili coś o jakimś Samuelu Espi i jego siostrze
Hector słysząc to stał jak zamurowany i nie mógł się ruszyć. Przecież to było o nim i o Sandrze. Uwierzył  dziewczynie w to co mówi, że widzi duchy i domyślił się ze to pewnie jego przyjaciele za czasów Sierocińca chcą mu coś ważnego przekazać, ostrzec go przed czymś. Popatrzył na Lucie
-musze wiedziec wiecej, zapytajmy ja, może pomoże nam, może wie więcej
-Hector ona jest bardzo słaba, nie ma siły żeby rozmawiać, później z nia poroazmawiamy
W tarkcie tej ich rozmowy Julia zwrociła się do nich
-Chciali mnie zabrac do jakies Sali takiej podobnej do szpitalnej
Hectro już chcial zadac pytanie, kiedy przerwala mu Lucia
-Hector proszę, pozwól jej odpocząć
-nie mogę tego tak zostawić, coś tam musi być, trzeba tam zejść i to zaraz, nie mogę czekać
-Nie możesz isc tam sam to zbyt niebezpieczne, chetnie zejde z Toba ale musze zostac na razie przy Julii co prawda teraz po lekach powinno jej przejsc ale bezpieczniej będzie ja poobserwowac, później pójdziemy
-nie Lucia ja nie chcę czekać, idziesz ze mna?
-Dobrze to poprosze Vicky żeby cały czas z nia była, a jak coś by się działo to będę pod komórką
Lekarka porozmawiała z koleżanką Julii i poszła wraz z Hectorem do biblioteki. Nasisneli  przycisk i weszli do środka…

Szukali więc dlugo jakiś drzwi, do których mogli by wejść ale nic nie mogli znaleźć
-te podziemia są zbyt wielkie, wracajmy Hector
-Nie! Nie wrócę dopóki czegoś nie znajde
I nagle w tym momencie zobaczyli uchylone drzwi. Oczywiście weszli do środka. To był właśnie pokój którego szukali. Rozejrzeli się dokoła
-Lucia spójrz! To mundurek Pauli. Ona musiała tu być! Znalazłaś coś ciekawego?
-na razie tylko pare lekarstw, sprzęt do pobierania krwi i krew w probówkach
-krew?
-tak podejrzewam ze to Pauli, wezmę ją do zbadania może się czegoś dowiem
Nagle usłyszeli jakiś hałas i postanowili wrócić do szkoły…

Ostatnio edytowany przez paulax5 (2011-01-24 15:18:11)

Offline

 

#43 2011-01-24 16:27:42

 BarthezzLodz

Szef forum

Zarejestrowany: 2010-09-03
Posty: 615
Punktów :   23 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Hector po nieudanej wyprawie do podziemi wrócił do internatu zupełnie załamany. Ostatnie wydarzenia tak nim wstrząsnęły, że nie mógł się na niczym skupić. Postanowił o wszystkim opowiedzieć siostrze. Tak trudno było mu coś przed nią ukrywać. Zresztą ona sama się już czegoś domyślała. Spotkali się na korytarzu.
- Hector, mógłbyś mi powiedzieć gdzie byłeś przez cały dzień? – spojrzała na niego groźnym wzrokiem.
- No bo… yyy… ja byłem… mmm… biegałem z Martinem. – Hector szybko wymyślał jakąś wymówkę.
- Cały dzień? – zapytała, udając naiwną.
- No tak. Znaczy nie... – Hector wkopywał się coraz bardziej.
- Mhm… a przed internatem wylądowały ufoludki. Gdzie byłeś? – zapytała spokojnym aczkolwiek stanowczym głosem.
Hector wiedział, że nie może jej dalej okłamywać. Zresztą nie potrafił.
- Dobrze. Powiem ci prawdę. Znaleźliśmy przed internatem trupa.
- Boże… To straszne! Mam nadzieję, że to nikt ze szkoły.
- Wydaje mi się, że nie. Ale też był pewnie przetrzymywany, był bardzo chudy. Lucia wezwała patologa i w ciągu kilku dni będziemy wiedzieć wszystko o ofierze. To jeszcze nie koniec. – ciągnął dalej Hector. – Tam była kartka z groźbą: „Przestańcie węszyć. Inaczej będziecie następni.”
- I co my teraz zrobimy?
- Usiądź, proszę. Jest jeszcze coś ważnego. Ofiara była ubrana w strój podobny do tego, w który ubrana była Paula, kiedy ją znaleźliśmy. W tym wszystkim musi maczać palce OTTOX. Byłem też w pokoju u Julii, bo słyszałem jakieś krzyki. Jej ukazuje się jakiś duch. Wspominał o Samuelu Espi i jego siostrze.
Sandra aż otworzyła usta ze zdziwienia.
- Co zamierzasz z tym zrobić? – zapytała.
- Myślę, że moglibyśmy zorganizować seans spirytystyczny. Poszperałem już trochę w bibliotece na ten temat. Trzeba jeszcze porozmawiać z Julią. I Lucią. Myślę, że ona też powinna przy tym być.
- Ale to jest bardzo niebezpieczne…
- Wiem kochanie. Nie mamy innego wyjścia. Pójdziesz ze mną do Julii?
Sandra się zgodziła i udali się na górę. Zapukali do jej pokoju. Była sama. Hector zaczął nieśmiało.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej. Ale cały czas myślę o tych duchach. To nie daje mi spokoju, Chciałabym mieć to wszystko za sobą.
- Słuchaj, Julia. Myślałam z Hectorem o przeprowadzeniu seansu spirytystycznego. Myślę, że po nim wszystkie duchy dałyby Ci spokój. Co o tym myślisz? – zapytała Sandra.
- Myślę, że nie mamy nic do stracenia. A mogę tylko zyskać: święty spokój. Zgadzam się. Kiedy chcecie go przeprowadzić?
- Najlepiej jak najszybciej. Spotkamy się o 23. U mnie w pokoju.. – odpowiedział Hector.

Do 23 mieli jeszcze niecałą godzinę. Hector poszedł do siebie odpowiednio przygotować pomieszczenie. Zasłonił wszystkie okna tak, żeby do środka nie wpadało żadne światło. Na środku pokoju ustawił duży drewniany stół. Okrągły. Na środku stołu znajdował się świecznik, w którym Hector umieścił trzy duże świece. Podpalił je.
Chwilę potem do pokoju Hectora przyszli Julia, Sandra i Lucia.
- Hector, ja naprawdę nie wiem czy to jest dobry pomysł. Julia nie czuje się jeszcze zbyt dobrze. – odezwała się Lucia.
- Lucia, nie ma żadnego problemu. Już mi lepiej. – odpowiedziała Julia.
- A więc zaczynamy.  – Hector przygotował także okrągłą planszę z literami alfabetu. To na wszelki wypadek, gdyby duch nie chciał przemówić. Mógł wtedy coś do nich napisać. Na planszy znajdowały się jeszcze odpowiedzi: TAK i NIE.
Na środku stołu leżał talerzyk z narysowaną strzałką, która miała wskazywać odpowiednie pola na planszy.
- Połóżcie na tym talerzyku swoje palce wskazujące. – odezwał się Hector. – W ten sposób utrzymamy kontakt z duchem.
Wszyscy bez zawahania wykonali polecenie Hectora. Talerzyk drgnął, a w pokoju zrobił się przeraźliwy przeciąg. Drzwi, których zapomnieli zamknąć, trzasnęły. Wszyscy podskoczyli do góry.
- On już tu jest. – odezwała się Julia. – Chce do nas coś powiedzieć.
Talerzyk zaczął się kręcić. Z przerażeniem zaobserwowali, że przy niektórych literach zatrzymuje się na moment. Odczytali:
J E S T E Ś C I E  W  N I E B E Z P I E C Z E Ń S T W I E.
- Julia, zapytaj go, jakie tajemnice kryje to miejsce. – poprosił Hector.
Jak na zawołanie talerzyk znów zaczął się kręcić. Odczytali krótkie, ale bardzo znaczące słowo:
- Ś M I E R Ć.
- Kto za tym wszystkim stoi? – zapytał mężczyzna.
- N I E M C Y.
- A co my mamy z tym wspólnego? – odezwała się milcząca od dłuższej chwili Sandra.
- R O D Z I N A.
- Ale kto? – zapytała z przerażeniem w oczach kobieta.
- O J C I E C.
Sandra nie wierzyła w to, co widzi.
- Kim jesteś? – zapytała.
W tym momencie odezwała się Julia. Jednak mówiła to nienaturalnie grubym głosem. To nie był jej głos.
- Nazywam się…
Wszyscy zamarli z przerażenia.

Offline

 

#44 2011-01-24 16:34:44

 Julia25

Moderator

4987041
Zarejestrowany: 2010-07-01
Posty: 1165
Punktów :   14 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

-Powiedz jak się nazywasz! -krzyknęła Sandra w napięciu.
-Hector de la Vega...
-Ale to niemożliwe... -szepnęła Lucia. Przecież Hector jest tutaj z nami. -Ale jego prawdziwe nazwisko to Samuel... -pomyślała po chwili.
-Hector?! -krzyknął nagle mężczyzna. -Powiedz nam jak zginęliście, powiedz kto za tym na prawdę stoi!
-Odpowiedź jest blisko, musisz tylko się rozejrzeć. To co niewidoczne dla oczu jest najważniejsze...
Sandra spojrzała przerażona na brata. Już nic na prawdę nie rozumiała. Duchem jest Hector? Ale jak to możliwe? Dlaczego jej brat przejął imię i nazwisko tego zmarłego chłopca?
-Hectorze!-krzyknęła Sandra. Dlaczego moja rodzina jest w niebezpieczeństwie? Co ma z tym wspólnego mój ojciec? Przecież on nie żyje...
-Ojciec nie zawsze znaczy najbliższe pokrewieństwo.
-Czy chodzi o mojego przybranego ojca? Tak? Co on zrobił? Czy to on cię zabił?
Julia krzyknęła przeraźliwie grubym głosem i po chwili zgięła się wpół.
-Szukajcie w podziemiach!
-Ale czego mamy szukać? -dopytywał się Hector.
-Rozum wam sam podpowie... -po tych słowach Julia zamilkła. Było już jasne, ze duch się więcej nie odezwie, ich współpraca się zakończyła. A jeszcze pozostało tyle pytań bez odpowiedzi, o tyle rzeczy chcieli zapytać. Lucia i Sandra wpatrywały się przerażone w Julię. Dziewczyna ciągle stała z zamkniętymi oczami i trzęsła się jakby z zimna. Obie bały się do niej podejść. Nikt nie był pewny, czy nie stanie się coś złego.

Hector przed seansem przeczytał w bibliotece kilka książek o duchach, więc postanowił zakończyć to spotkanie jak należy.
-Chodźcie do mnie. -powiedział do kobiet. -Musimy zakończyć spotkanie, tak było napisane w książce. Najpierw podziękujmy duchowi za przybycie.
-Dziękujemy duchu Hectora, ze do nas przybyłeś. -powiedziała zgodnie cała trójka.
Później Hector odmówił specjalną modlitwę i zapalił kadzidełko. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Kobiety stały obok Julii i obserwowały go w skupieniu. Stan dziewczyny nie zmienił się. Ciągle była blada i miała drgawki.
-Hector, nie powinniśmy spróbować jej obudzić? -zagadnęła cicho Lucia.
Hector spojrzał an Julię.
-Nie wiem, w książce nic nie pisało o budzeniu osoby, która kontaktuje się z duchem...Spróbujcie sobie wyobrazić, że duch wraca tam skąd przyszedł, może to pomoże.
-Tak, to jest bardzo proste. -powiedziała ironicznie Sandra. Była przerażona tym co usłyszała od ducha. I o co chodziło tak na prawdę z tym, ze jej brat przejął imię tego drugiego chłopca? W sumie nigdy się go nie zapytała, dlaczego teraz nazywa się Hector de la Vega. Była pewna, ze to imię nadali mu ludzie, którzy go adoptowali.
Lucia spojrzała na kobietę i pokiwała głową.
-Spokojnie. -powiedziała cicho. Ona też była przerażona tym co usłyszała, ale trzeba było tę sprawę zakończyć jak najbezpieczniej. Ona nigdy nie miała do czynienia z takimi przypadkami, więc cała nadzieja w Hectorze, ze wie co robi.

Gdy już załatwili wszystkie 'formalności' Hector podszedł do okna, by je otworzyć. W książce było napisane, by po skończonym seansie dobrze przewietrzyć pokój. Gdy tylko pociągnął za klamkę do pokoju wpadł potężny podmuch powietrza, zrzucił z biurka Hectora wszystkie kartki i uderzył w Julię. Ta upadła na ziemię i zaczęła się trząść jak w najgorszym ataku gorączki i krzyczeć bezgłośnie.

Sandra poczuła nagle przeraźliwy ból głowy, ból który miałby już trwać wiecznie. Złapała się za głowę i skrzywiła z bólu.
-Sandra, co ci jest? -krzyknęła przerażona Lucia. Hector bezskutecznie starał się zamknąć okno. Wiatr ciągle wiał, chociaż na zewnątrz świeciło słońce i było gorąco.
Sandra nie odpowiedziała, tylko zgięła się w pół z bólu. Poczuła mocne, niewidzialne uderzenie w brzuch. Nagle przed oczyma stanęło jej całe dzieciństwo, wszystkie szczęśliwe chwile i te najstraszniejsze. Chwile spędzone w domu z rodzicami i bratem i te w sierocińcu. Straciła przytomność i upadła z łoskotem na ziemię.
Nagle wszystko się uspokoiło. Hector spojrzał przerażony na Lucię.
-Co to było? -zapytał przerażony i podbiegł do Julii i Sandry leżących na podłodze.
Lucia podbiegła do Julii i sprawdziła jej puls. Był nienaturalnie niski.
-Hector, jak się czuje Sandra? -zapytała drżącym głosem?
-Budzi się...
Sandra powoli otworzyła oczy.
-Co... Co się stało? Gdzie ja jestem?
Hector objął ją szybko.
-Kochanie, już wszystko dobrze. Po prostu pojawiły się... małe kompilacje w naszym seansie.
Sandra spojrzała przerażona na Julię.
-A co z nią? -zapytała słabym głosem.
Lucia trzymała ją za rękę.
-Coś jest nie tak... Puls jej zanika... -Lucia zaczęła robić resuscytację krążeniowo-oddechową. -Co jest, dziewczyno, trzymaj się. -mruczała pod nosem.
Sandra chlipała cicho wtulona w ramię brata.

Ostatnio edytowany przez Julia25 (2011-01-24 21:21:21)


Zapraszam na chomiczka
http://chomikuj.pl/Nadkomisarz



https://lh4.googleusercontent.com/_g4ceN2F2GQU/TYObWNv8_qI/AAAAAAAAAZQ/t7xEgIslZls/Obraz_hrrqrns.jpg



https://lh5.googleusercontent.com/_g4ceN2F2GQU/TYObSyUS4qI/AAAAAAAAAZM/TxOY-TwQK6I/4_hrrqrxa.jpg

Offline

 

#45 2011-01-24 18:58:47

 Oranjezicht

Stały bywalec

Skąd: Wrocław/Gżira (MTL)
Zarejestrowany: 2010-10-25
Posty: 173
Punktów :   15 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Lucas był strasznie szczęśliwy, że jego i taty plan dotyczący niespodzianki dla Rebeki wypalił i mimo, że nie przepadała ona za niespodziankami to wyglądała na naprawdę szczęśliwą. "W końcu będziemy tworzyć jedną szczęśliwą rodzinę od tak dawna o tym marzyłem! Mam nadzieję, że teraz ani tata ani mamusia już nigdy nigdy mnie nie opuszczą, ani, że już nigdy, a przynajmniej dopóki nie skończę szkoły nie będziemy musieli się nigdzie przeprowadzać! Ja nie chcę już więcej. I super strasznie się cieszę, że już niedługo za 2 miesiące będę miał rodzeństwo, na pewno będę się bardzo troszczył i opiekował jak na starszego brata przystało! Pełno ostatnio szczęśliwych wydarzeń, ani jak dotąd odkąd przyjechaliśmy z wakacji do Czarnej Laguny nie miałem ani jednego koszmaru...mam straszną nadzieję, że to nie jest cisza przed burzą!" - myślał Lucas zajadając czekoladowymi babeczkami i wypełniając kolorowankę


http://img156.imageshack.us/img156/6001/beztytuupqh.jpg



Klieb raqda la tqajmux

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.xshippuudenx.pun.pl www.gniotki.pun.pl www.serverofshinobi.pun.pl www.zpsb-ekonomia.pun.pl www.abc-naruto.pun.pl