#1 2010-10-20 16:02:16

 Ruben

Zbanowany

Skąd: BARCELONA///VALENCIA
Zarejestrowany: 2010-08-18
Posty: 189
Punktów :   -5 

Moja proza III

Nie chcę, aby wyszło na to, że promuję na tym forum swoją twórczość, wszak nie od tego ono jest.
Ale w związku z tym, że ta opowieść wielu osobom się spodobała i spotkała się z sympatią, zdecydowałem się zamieścić kolejne fragmenty. Oceniajcie dalej
Poniższy fragment także pochodzi z Mojego thrillera dla młodzieży, coś w rodzaju polskiej wersji "Internatu" jak ktos ładnie określił. I jest to frgment lepszy od poprzednich....



Kiedy Patryk Wojtas mozolnym krokiem wszedł do klasy, w sali plastycznej jak zwykle panował jak zwykle ogólny. letarg tak dobrze znany wszystkim uczniom, którzy mieli rzadką okazję być na te zajęcia. Z tego jednego tylko powodu Patryk, który spóźniał się bardzo często, w ten jeden dzień nie musiał się spodziewać otrzymania pały lub ochrzanu za spóźnienie.
Sala plastyczna była tak samo świetnie wyposażona jak całe liceum. Najlepsze farby, sprzęt i warunki pracy. Podświetlane stoły i nowocześnie wyposażona sala. Odbywały się tu też lekcje matematyki i fizyki. Była duża i obszerna niczym aula studencka.
Plastyki nauczała starsza i zdziwaczała kobieta, pani Dobrzyniecka. Miał długie siwe włosy, w których mniej więcej co miesiąc miała pasemka w najróżniejszych kolorach. Raz pofarbowała włosy na niebiesko i innym razem na ruda, jeszcze innym na czarno. Niewiele mówiła. Zazwyczaj na początku zajęć wyrzucała z siebie monotonny i nudny wykład na jakiś temat o niczym, glos jej przypominał natomiast mieszankę starego odkurzacza z zepsutym magnetofonem. Przez większość swoich lekcji drzemała i nie inaczej było tym razem… Z głową opartą o swoje biurko, była pogrążona w głębokim śnie i nie wracała uwagi na to co działo się na lekcji.
Kiedy wszedł, nawet nikt tego nie zauważył. Rozejrzał się po sali.
Magda Schiller leżała głową na kolanach Karola Kruzeckiego wypisywała coś w swoim kiczowato różowym notesie, w którym podobno pisała wiersze. Co jakiś czas wymieniała z Karolem pocałunek. Patryk wiedział, że dziewczyna ma do niego skrajnie negatywny stosunek, ale tym razem nie rzuciła żadnej kąśliwej uwagi na temat jego wyglądu ubrania, czy też glanów. Nawet na niego nie spojrzała.
Viviana siedziała na ławce i szkicowała jakiś obrazek. Jak zauważył Patryk wyglądało to na splecioną w objęciach nagą parę na tle dżungli. Chciał jej powiedzieć, że ładnie rysuje, ale Portugalka rzuciła mu pogardliwe spojrzenie, więc z żalem wycofał się z tego zamiaru.
Valeria całowała się z Konradem w cichym i prawie niewidocznym kącie sali, przy otwartym oknie.
Jacek Borzymowski siedział w ostatniej ławce. Tulił do siebie Julię Jeneralską i szeptał cos do niej. Natychmiast wymienili z Patrykiem pełne wrogości spojrzenia. Jacek spojrzał na niego przelotnie w taki sposób, jakby Patryk był rozdeptanym przez niego właśnie karaluchem. Wojtas szybko odwrócił wzrok.
Reszta klasy albo już ulotniła się z lekcji albo złożyła w grupki i rozsiała się po różnych szczęściach Sali. Jedyna osobą, która siedziała całkowicie osamotniona, był Oskar Rudnicki, którego Patryk dostrzegł dopiero po chwili. Siedział w jednej z ostatnich ławek z nogami opartymi o drugą i grał na PSP. Kiedy podszedł Patryk,  podniósł niechętnie głowę.
- Mogę tu usiąść? – zapytał niepewnie Patryk.
Oskar spojrzał na niego dziwnie i wyraz jego twarzy wyraźnie dawał znać, że nie jest zachwycony tym pomysłem. Odparł jednak całkowicie obojętnie:
- Siadaj.
Patryk zajął miejsce, nadal czując na sobie pogardliwe spojrzenia wielu par oczu. Bywały chwile, kiedy chciał po prostu zapaść się pod ziemię…
- Sporo czasu cię nie było – zauważył Oskar.
- Ano nie było – odparł Patryk. – Miałem ważne sprawy.
- Jasne, ważne sprawy…
- O rodzinę chodzi.
- Jasne, jasne – Oskar odwrócił wzrok, jakby zawiedziony i wrócił do gry na swym PSP.
- O co chodzi? – warknął Patryk, wyraźnie poirytowany jego postawą.
- To ty nic nie wiesz?
- O czym nie wiem?
- Łukasz nic ci nie powiedział?
- Łukasz nie odzywa się do mnie od kilku dni – odparł Patryk. – Nie reaguje też na moje próby kontaktu. Nawet stacjonarny w jego domu milczy. Nie mam pojęcia, cos się z nim dzieje.
Oskar oderwał się od PSP i wyłączył je. Spojrzał na Wojtasa jak na idiotę. W końcu wzruszył ramionami.
- My tym bardziej tego nie wiemy  – rzekł. – Myślałem, że ty, jako jego najlepszy ziomek, będziesz wiedział.
- Powiedz mi lepiej, co się takiego stało.
Patryk mówił całkowicie szczerze. Tylko mówił, że nie miał kontaktu z Łukaszem od kilku dni. W rzeczywistości przyjaciel nie odzywał się do niego ponad miesiąc, jakby zapadł się pod ziemię. Było to całkowicie niepodobne do Łukasza, którego on, Patryk znał w końcu od podstawówki. Zaczął się już naprawdę poważnie niepokoić o przyjaciela. Niepokoiło go również, to że mniej więcej tyle samo czasu nie widział jego siostry, której z względu na jej piękna i specyficzną urodę, trudno było nie widzieć.
- Chodzi o niego i o Jacka Borzymowskiego – odparł Oskar.
- Co takiego? O Jacka? – zdziwił się Patryk.
- Tak. On i Łukasz mieli ostatnio spięcie w szkolnym bufecie. Pobili się.
-  Że co? – wyjąkał Patryk i szczęka mu opadła.
Spojrzał w stronę Jacka,. Który był teraz zajęty obcałowywaniem Julii.
- Poszło o siostrę Łukasza, wiesz, Asię. Jak na swój wiek gimnazjalny jest niezła…
- No wiem, wiem… I co dalej?
- Jacek i jego kumple robili dziewczynie wyrzuty że nie przybyła na imprezę do niego na chatę… Wtedy przyszedł Łukasz, kazał Aśce ze sobą iść i się zaczęło.
Oskar streścił pokrótce Patrykowi całą sytuację, to jak przebiegała, moment w którym wybuchła awantura i kiedy wreszcie Łukasz uderzył Jacka.
- Prawie całe szkoła widziała, jak strzelił mu w pysk – zakończył opowieść Oskar.
- I on nawet mu nie oddał?! – zapytał Patryk z niedowierzaniem.
- Nie… A to nie wróży niczego dobrego.
- Stary… Jacek mu tego nie daruje… W co on się wpakował!
Patryk chwycił się za głowę.
- Teraz Jacek rozpowiada po całej szkole, że Bijowski nie przychodzi po stchórzył i boi się zemsty…
- Czy on chce sobie do reszty zjebać w tej szkole życie?
- Nie sądzę jednak, by o tym za dużo myślał… Szczególnie teraz, gdy znikła jego siostra.
Patryk omal nie zakrztusił się własną śliną.
- Co powiedziałeś?
- O tym też nic nie wiesz? Wojtas, na jakim ty świecie żyjesz!
- Przecież już ci mówiłem, że od wielu dni mnie olewa… Co za Asią?
- Od kilkunastu dni nikt nie wie gdzie jest. Zaginęła. Złośliwcy z jej klasy gadają, że zabalowała.
- To akurat całkiem możliwe – powiedział Patryk, nieco uspokojony. – Wszyscy wiedzą, że ona, chociaż jest dziwką, tylko czeka na okazję, aby dać dupy jakiemuś chłopakowi.
- Nie wydaje mi się by o to chodziło – odrzekł Oskar stanowczo.
- A tam, gadasz na pewno o to – teraz to Patryk wzruszył ramionami, po czym położył się beztrosko na ławkę, najwyraźniej znudzony. Oskar patrzył na niego ze złością.
- Nie zrozumiałeś mnie – powiedział zimno. – Łukasz podejrzewa, że została uwięziona przez kogoś z naszej kochanej klasy.
Patryk zerwał się z ławki tak gwałtownie, jakby nagle poraził go prąd.
- Co takiego? Ty sobie ze mnie kpisz? – zapytał oburzonym tonem. Najwyraźniej był przeświadczony, że Oskar naprawdę z niego kpi.
- Nie kpię – odparł sucho Oskar.
Patryk przysiadł się bliżej niego.
- Skąd o tym niby wiesz? – zapytał.
- Rozmawiałem z Łukaszem w dwa dni po zniknięciu Asi. Razem z Szafranem nakłoniliśmy go do rozmowy i poszliśmy na piwo  – wyjaśnił Oskar. – Po raz kolejny sprawdziła się ta prawda, że alkohol rozwiązuje usta. Powiedział nam, że jego siostra znikła, i że podejrzewa, że ktoś ją przetrzymuje. Z oczywistych względów podejrzewa Jacka.
- CO? – wykrzyknął Patryk, zrywając się na równe nogi. Kilka głów zwróciła się w ich stronę. Patryk spojrzał podejrzliwe na Jacka, który rzucił mu tylko przelotne, pełne odrazy spojrzenie. Oskar, wyraźnie rozwścieczony skarcił go ruchem dłonie, a następnie klepnął w czoło.
- Cicho, głąbie! – syknął. – Wolałbym, żeby tego nie słyszeli.
- Ale dlaczego nic o tym nie wiem? – zapytał Patryk, już przyciszonym tonem. – Dlaczego nie ma nic w gazetach? Przecież ich rodzice są bardzo bogaci, oni nigdy by nie pozwolili…
- Ich rodzice o niczym nie wiedzą – przerwał mu Oskar. – Łukasz wkręcił im, że wyjechała na wycieczkę, do jakiegoś kraju, z którego nie może dzwonić, bo to za drogie. I rodziciele, żyją w przekonaniu że córeczka bawi się za granicą, bo szkółka zorganizowała dla jej klasy wycieczkę.
- Czy jego zupełnie pojebało?
- Twierdzi, że mu grozili, że ją zabiją, jak puści parę z ust – powiedział cicho Oskar. – Podobno wykorzystują ją tam seksualnie.
- Sukinsyny – wycedził Łukasz – więc to tak teraz te gnoje mszczą się na tych, którzy im podpadną… Jesteście pewni… że to oni?
Oskar skinął głową.
- Wiadomo, że na parę dni wcześniej Borzymowski zapraszał Aśkę na imprezę, tym razem do Viviany. Wiesz jaki ona ma duży dom… I wtedy znikła. Ostatnio widziano ją jak wsiadała do jednego z tych drogich wozów, które tu podjeżdżają. Opinie są podzielone. Jedni twierdzą, że wciągnięto ją do ferrari california Viviany, a inni, że wsiadała do porsche Julii. Na pewno stoi za tym ktoś z klasy… A Łukasz z oczywistych względów oskarża Jacka jako prowodyra… Wojtas, czekaj dokąd idziesz?!
Ale Patryk już podchodził do kąta gdzie siedzieli Julia i Jacek.
Jacek spojrzał na Patryka z jadowita mieszanina odrazy i rozbawienia.
- No, no, Wojtas, widzę że nadal idziesz w zaparte i nie kupiłeś sobie nowych ciuchów. Tę skórzaną kurtkę to na śmietniku znalazłeś?
Patryk nie zareagował na jego chamską zaczepkę, ale jego warga drżała lekko ze złości. Wyglądał trochę jak gotujący się do ataku buldog.
- Gdzie jest Asia? – warknął groźnie. – Co z nią zrobiliście, bydlaku?
- Nie mam pojęcia o czym ty pleciesz – oświadczył wyniośle. – Weź ty lepiej idź ogarnij jak to wyżebrać cos do jedzenia, bo wiadomo, że cię nie stać i chodzisz głodny. Ubierasz się jak pajac w te glany i typowe dla miłośników metalu szmaty, na markowe ciuchu cię nie stać, to i na jedzenie tak samo. Wypierdalaj!
Julia zachichotała im położyła głowę na ramieniu Jacka. Cała te scena najwyraźniej bardzo ją bawiła.
- To twoja kolejna ofiara? – zapytał ją Patryk. – Gimnazjalistki ci się już znudziły i teraz znów jesteś przy facetach?
Julia nie wydawała się być przejęta jego słowami. Patrzyła na niego tak, jakby był zanudzającym ją, mało ciekawym programem telewizyjnym.
- Powinieneś się leczyć – stwierdziła. – Zamiłowanie do muzyki rock i brudu to poważna choroba.
- Podobnie jak zamiłowanie do malowania się, muzyki techno, tipsów i tandety – odciął się zgryźliwie Patryk.
- Nie wiem, o co ci chodzi stary, ale bardzo cię proszę żebyś opuścił mój zasięg – poradził grzecznie Jacek. – Zanieczyszczasz i zasmradzasz mi świeże powietrze.
- Najpierw chcę się dowiedzieć co z Asią… Co zrobiłeś z siostrą Łukasza?
- Już ci mówiłem, że nic na ten temat nie wiem.
- Nie udawaj idioty. Wiem, że to ty ją masz.
- Nawet jeśli, to co z tego – Jacek uśmiechnął się łobuzersko. – Zapewniam cię, że emocji jej nie brakuje…
Patryk chwycił Jacka za koszulę mundurka. Pięknie wyprasowana i wyprana, natychmiast zaczęła się gnieść.
- Gdzie jest Asia?
Jacek nie przestawał się uśmiechać. Patrzył raz na niego, raz na ręce, które go trzymały, coraz bardziej brudząc i miętosząc tkaninę.
- Puść mnie – powiedział Jacek, cicho i całkowicie spokojnie, choć niektórzy dosłyszeli w jego glosie złowrogi pomruk i groźbę.
- Wojtas, daj spokój! – zawołał ostrzegawczo Oskar, który cały czas stał za Patrykiem. Uwaga całej klasy była teraz skupiona na Patryku i Jacku. Nawet Valeria odkleiła się od Konrada. Wszyscy obserwowali  w napięciu scenę, gotując się na rozróbę. Za Patrykiem i Oskarem już stanęło kilku rosłych kolegów Jacka. Ewentualna walka nie zapowiadała się na sprawiedliwą.
- Puść mnie! – powtórzył Jacek. Tym razem było to lodowate polecenie. – Zabieraj swoje brudne łapska z mojego mundurka.
Klasa otoczyła ich kołem. Teraz nikt już się nie odzywał. Trwała grobowa cisza. Aż Dobrzyniecka zaczęła się budzić.
- Gdzie ona jest? – powtarzał te same pytania Patryk. Nie miał zamiaru puścić Borzymowskiego, było to jasne.
- W bezpiecznym miejscu – odparł Jacek. – Jak twój kumpel będzie grzeczny to nic jej się nie stanie.
- Co z nią zrobiliście? Gadaj!
Jackowi wróciła pewność siebie. Zdawał się zapomnieć o tym, że Patryk trzyma go za koszulę. Był rozbawiony, drwił sobie z niego.
- wypuszczamy ją trzy razy w ciągu dnia. Za każdym śpi z innym facetem. Jest gwiazdą. Klientów przybywa, a mój portfel rośnie i rośnie.
Patryk poczuł jak zalewa go krew.
- Prawie cały czas lata na golaska. Mamy masę filmików -  ciągnął Jacek. – Mówię ci Wojtas, Internet i narkotyki czynią prawdziwe cuda. Biedaczka przestała być dziewicą. Podobno obsługuje po kilku dziennie.
Klasa ryknęła gromkim śmiechem.
- Ty… ty…
Patryk puścił Jacka i kiedy ten zaczął się otrzepywać, bez uprzedzenia rąbnął go z całej siły pięścią. Borzymowski upadł na klęczki. Julia krzyknęła. Patryk doskoczył do chłopaka i uderzył go drugi raz, potem trzeci. Z ust i twarzy Jacka polała się krew. Patryk przywarł go do ziemi, wyrżnął jego głową o podłogę, a potem zaczął go okładać pięściami.
- Ty zboczeńcu! Ty kanalio! Ty szczurze nędzny!
- Dalej, Wojtas, dołóż mu! – zawołał Oskar, przekrzykując pozostałych.
Ale Jacek miał w klasie dwa razy większe poparcie. Do Patryka doskoczyli Damian Krohnberg oraz Karol i zrzucili go ze zbryzganego krwią Jacka, który jednak nadal był przytomny.
Dobrzyniecka obudziła się i zerwała jak długa znad biurka, widząc co się święci.
- Panowie, panowie! – zawołała.
Patryk wyrwał się chłopakom i wymierzył potężny cios w podbródek Damianowi. Kopniakiem podciął mu nogi. Następnie powalił na podłogę uderzeniem w szczękę barczystego Karola. Klasa była pod niemałym wrażeniem tego, że tak świetnie się bije.
Oskar uderzył pięścią w twarz Johanna, który go zaatakował, pozbawiając go przytomności. Chłopak runął na stare krzesło i rozwalił je swoim ciężarem na kawałki.
- Przestańcie, przestańcie!
Dobrzyniecka rzuciła się w stronę walczących, chcąc ich rozdzielić, ale Karol chwycił leżący na półce duży, drewniany kątomierz i z całej siły rąbnął nim nauczycielkę w kark. Kobieta upadła na ziemię i uderzyła w pobliską ławkę. Z czoła pociekła jej strużka krwi.
Jacek i Patryk znów stanęli naprzeciw sobie. Jacek zaatakował, ale Patryk uchylił się przed jego ciosami, trafiając go jednym sierpowym w nos.
Jacek cofnął się o parę kroków i sięgnął do kieszeni. W jego dłoni błysnął długi nóż. Wyszczerzył sadystycznie zęby, widząc przerażenie Wojtasa.
- Załatwię cię na dobre! – krzyknął. W klasie zawrzało. Wiele osób mu dopingowało.
Zaatakował na oślep, tnąc nożem i o włos tylko  mijając ciało Patryka, który bardzo zwinnie umykał przed cięciami i pchnięciami. Jacek posługiwał się nożem zabójczo dobrze.
Patryk uchylił się przed kolejnym cięciem, zrobił błyskawiczny zwód w lewo i wymierzył Jackowi mocny cios pięścią w mostek, tak że ten aż stęknął, ale za chwilę odetchnął i chwycił Patryka obiema rękami za gardło. Następnie popchnął go na dwa metry do przodu. Głowa Patryka dosłownie o centymetry minęła próg ławki. Jacek rzucił się na niego i przywarł do ziemi. Trzymał ostrze tuż nad jego oczodołem. Ale Krohnberg powstrzymał go.
- Wyluzuj, Borzym, nie tutaj.
Jacek przez moment się wahał. Potem skinął głową i schował nóż z powrotem do kieszeni.
- Masz rację – rzekł cicho.
Zamienili się z Wojtasem miejscami. Teraz to Jacek na nim siedział. Przyciskał mu kolanami płuca, prawie przyduszając. Kilka razy uderzył go na odlew pięścią, dopingowany  przez klasę. Twarz Patryka zbryzgała się krwią, choć nie wyglądał aż tak źle, jak ci, których pobił. Krohnberg, nieco większy od Oskara, owinął jego szyję swym grubym ramieniem, uniemożliwiając przyjście koledze z odsieczą.
- Nigdy… więcej… nie waż… się… mnie… dotykać!!! – wydyszał Patrykowi w twarz Jacek.
- Zamknijcie te raszplę w schowku! – zawołał Damian Krohnberg, wskazując na nieruchomą Dobrzyniecką i klasa natychmiast zaabsorbowała ten pomysł. Kilku chłopaków chwyciło nieprzytomną nauczycielkę i zawlokło ją na zewnątrz.
Jacek chwycił Wojtasa za kołnierz, podniósł go, a następnie odepchnął od siebie z odrazą. Chłopak spojrzał na niego z nienawiścią. Obaj dyszeli i byli wściekli. Twarz Jacka ociekała krwią. Kołnierzyk jego mundurka był poszarpany i podarty, zaś sam mundurek poplamiony krwią. Patryk wyglądał nieco lepiej, ale obficie krwawił z nosa i też był poturbowany.
Oskar wyrwał się Damianowi, uderzając go mocno w żebra. Za chwile jednak padł nieprzytomny, po uderzeniu od tyłu w głowę przez Johanna.
- Następnym razem oberwiesz mocniej, brudasie – wysapał Jacek.
- Spróbuj tylko – warknął Patryk. – Gdzie jest Asia? Co z nią zrobiliście?
Jacek uśmiechnął się drwiąco. Na jego twarzy odmalował się czysty sadyzm.
- Jeszcze dzisiaj tak jej załaskoczemy te małe cycuszki , że zmniejszą się jeszcze bardziej -  rzekł.
Karol, Damian i Fabian Siedlak zachichotali. Julia czmychnęła szybko w bok, obawiając się, ze sama może przypadkiem oberwać.
- Ty skurwysynu! – wrzasnął Patryk i zanim Jacek zdążył się spostrzec, raz jeszcze rąbnął go pięścią na tyle mocno, że zwalił chłopaka z nóg. Borzymowski już nie uśmiechał się drwiąco. Patrzył na Patryka z zaskoczeniem.
Ale potem jego reakcja była już zabójczo szybka. Zerwał się na równe nogi, w jego dłoni znów błysnął nóż. Długie wojskowe noże mieli również Karol i Fabian Siedlak, którzy chwycili Wojtasa od tyłu za ręce.
Jacek głaskał delikatnie ostrze noża, kiedy zbliżał się do Wojtasa. Z jego nosa sączyła się świeża strużka krwi. Otarł ją ze złością.
- Całkiem nieźle się bijesz, Wojtas – rzekł. – Mój szacun.
- Wsadź sobie swój szacun – warknął Patryk. – Nie potrzebuję go od kogoś, kto porywa i więzi nastolatki w swoim domu by mu się oddawały.
Jacek powoli zbliżył się do Patryka. Gdy ich twarze były oddalone już o nie więcej niż parę centymetrów, przyłożył mu ostrze noża do gardła. To samo uczynili Karol i Fabian ze swoimi nożami. Tym sposobem trzy ostrzy były tuż przy przełyku Patryka. Chłopak drżał z lekka, ale na jego twarzy na próżno było szukać strachu czy paniki.
- Mógłbym cię tu i teraz zabić – wycedził Jacek. – Wiesz dobrze, że cała klasa zeznawałaby na moją korzyść. No może za wyjątkiem tego idioty Oskara, ale jego zdania nikt nie traktuje poważnie – rzucił spojrzenie na leżącego nieprzytomnie na podłodze Oskara.
Klasa znów zaryczała śmiechem. Patryk poczuł, że zaczyna robić się niespokojny… A i tak była to dość spokojna reakcja, jak na kogoś, komu przykłada się trzy ostrza do podgardla.
- Chcesz wiedzieć, gdzie jest Asia Bijowska? – zapytał kpiąco Jacek.
Patryk nie odpowiedział. Odważnie patrzył w te brązowe, pełne podłości, zła, pogardy i kpiny oczy. Oczy zimne i puste. Oczy nieludzkie i sadystyczne
- Viviano, powiedz mu! – przywołał jedną z dziewczyn. – Ma chłopak prawo wiedzieć, do czego jesteśmy zdolni! A potem przekaże to Łukaszkowi.
Piękna siedemnastoletnia Portugalka, która dawno już przestała się interesować swoim obrazem, podeszła do nich. Jak zwykle poruszała się jak modelka na wybiegu i rzucała wszystkim zarozumiałe spojrzenia. Każdy jej ruch był precyzyjny niczym cięcie noża chirurgicznego.
Trzech chłopaków cofnęło noże z szyi Patryka i ustąpiło dziewczynie miejsca. Rosły Damian Krohnberg podszedł do nich, bez uprzedzenia chwycił Patryka za gardło i uderzył nim ścianę, przygwożdżając go do niej. Wojtasowi prawie oczy wyszły z orbit, gdy zaczął się dusić. Damian zelżył trochę uścisk, ale nadal dość dotkliwie pozbawiał go tchu.
- Posłuchaj mnie, Wojtas – odezwała się Viviana, patrząc na niego przenikliwie. – Dla twojej informacje, Asia jest teraz w moich rękach. Miejsce w którym ją trzymamy, musi pozostać tajemnicą. Ale możesz się nie martwić. Nauczy się przez ten miesiąc więcej niż przez trzy lata. Pozna wszystkie formy zaspokajania facetów i dziewczyn. Od niewinnych pieszczot, aż po robienie loda, laski i seks. Faceci, których zapraszam na wspólny maraton z nią zadbają o to. Mała dziwka mimo tych czternastu lat nadaje się już do konsumpcji… Że też one tak szybko dorastają…
Przez klasę potoczyły się śmiechy. Patryk nic nie odpowiedział. Nadal przyduszany przez Damiana obserwował ją uważnie. Była tak piękna i trzymała twarz tak blisko jego twarzy, że zapomniał czego dotyczy sytuacja i skupiał się na samej Vivianie, miast na tym co mówi.
Niemniej, charakterystyczny akcent, z jakim Portugalka mówiła po polsku, sprawiał że brzmiało to o wiele bardziej złowrogo.
- I możesz mi wierzyć – ciągnęła dalej Viviana. Przybliżyła się do Patryka i zaczęła bezwstydnie lizać go po policzku. – Jeżeli Łukasz albo ty, będziecie się nam sprzeciwiać, pozbawię Asię czegoś więcej niż dziewictwa i cnoty… Najpierw jednak prześpią się z nią wszyscy faceci w naszej szkole, co ty na to? Potem zajmę się nią ja. Wyliżę ją i wykorzystam tak, że zmieni orientację… Zrobię z niej rasową dziwkę, potem obetniemy jej te dość małe cycki i wyrwiemy jej serce, które rzucimy psom… Tym zajmie się już Damian… Prawda, Krohnberg?
Damian był dawnym chłopakiem Viviany i chociaż to ona dosyć ostentacyjnie z nim zerwała, był teraz jednym z jej najwierniejszych wielbicieli. Potężny chłopak skinął głową, uśmiechając się lubieżnie. Patryk stężał z przerażenia, słysząc te słowa. Zwłaszcza że nie było w nich ani odrobiny żartu czy nawet ironii… tylko czysty, drwiący sadyzm.
- Jesteś stukniętą suką! – warknął, krztusząc się.
Portugalka skinęła z rozbawieniem.
- Masz rację. Jestem suką – odparła spokojnie. – Dlatego wiesz także, że nie zawaham się zrobić tego wszystkiego co wymieniłam, jeżeli Łukasz nie zrobi, co mu każemy.
- Czego od niego chcecie?
- Musi po prostu nauczyć się szacunku. Uderzył jednego z nas w twarz pięścią. A wiesz kim jesteśmy? Złotą młodzieżą, przyszła elitą tego kraju. Jesteśmy wszechmogący i nietykalni, a on podniósł na nas rękę. Musi zostać za to ukarany.
- Ale dlaczego Asia?! ona nie miała z tym nic wspólnego?
- Jego siostrzyczka i tak prędzej czy później by się puściła. I to z jakimś małolatem. Dlatego lepiej będzie jak życia pouczą jej doświadczeni i nieco starsi panowie… Panie też…
- Zapłacisz za to, zdziro.
- Nie sądzę – powiedziała z uśmiechem Viviana. – Tak się składa że przez całe swoje krótkie dość życie, nie żałowałam ani jednego ruchu szachowego, który przyszło mi wykonać… Puść go, Damian.
Krohnberg natychmiast spełnił polecenie Viviany, ledwie zdążyła je wypowiedzieć, tak jakby był robotem. Puścił Wojtasa i brutalnie odepchnął od siebie. Patryk, łapczywie wciągając powietrze i dysząc ciężko, osunął się na podłogę.
- Wiesz już, że nie żartujemy, co Wojtas? – zapytała Portugalka.
- Wiem – odparł Patryk, patrząc na dziewczynę z nienawiścią.
Jacek, któremu Julia wytarła i zlizała już całą krew z twarzy, podszedł do niego.
- Przekaż temu śmieciowi, swojemu koledze, że jak chce zobaczyć jeszcze siostrę nie jako zwykłą szmatę, ma robić co mu każemy. A może wyjdzie z tego cało. Zrozumiałeś?
- Zrozumiałem – burknął Wojtas.
- To dobrze. I dzięki ci za dzisiejszą potyczkę, było całkiem miło. Ty oberwałeś porządnie, ja też, jest remis., ale potraktujmy to jako zwykły sport. Taki bardziej realny trening.
- Ok.…
Jacek odszedł z przytuloną do siebie Julią. Viviana też znikła równie szybko jak pojawiła się przy Wojtasie. Chwilę potem zadzwonił zresztą dzwonek na przerwę. Klasa ruszyła do wyjścia.
Patryk osunął się na podłogę jeszcze bardziej i położył się na niej, nie zważając na krew sącząca się z ust i nosa. Zamknął oczy. Sprzeczne i przerażające myśli wykonywały w jego głowie morderczy taniec…

Offline

 

#2 2010-10-20 17:17:00

 WeruCh

VIP

Skąd: Inowrocław
Zarejestrowany: 2010-09-05
Posty: 367
Punktów :   

Re: Moja proza III

okey dlugie i przecztalam tylko troche ale bylo fajne

Offline

 

#3 2010-10-21 22:13:55

 daglas89

Boss

Skąd: z Pomorza :D
Zarejestrowany: 2010-10-04
Posty: 1414
Punktów :   26 
WWW

Re: Moja proza III

Ah! Zarąbiste opowiadanie podsyca wyobraźnie daj więcej albo wyślij mi na priv


http://img26.imageshack.us/img26/8362/ii2ao.jpg



http://img526.imageshack.us/img526/2978/rebecamartinilukas.jpg



"Primero fue la luz, luego empezaron los crímenes "

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.admopole.pun.pl www.grabeyblade.pun.pl www.najciekawsze.pun.pl www.21-kr.pun.pl www.forumrp.pun.pl